Sensualny Stambuł…. Miasto warte grzechu….

     Do Stambułu leciałam z mocnym postanowieniem i świetnym planem: zwiedzam, dobrze się bawię, zanurzam zmysły w kulinariach, dużo się śmieję i jestem radosna… 

Balanga w czasie nocnego rejsu po Bosforze.
Degustuję mocny turecki  trunek Raki

    Tradycją już jest, że dzień zaczynam od piosenki „Radość o poranku”, która wprawia moje Hanki i mnie w dobry nastrój, a zaraz potem „Despacito”, kilka tanecznych ruchów i dzień rozpoczęty. Codziennie budziłam się w Stambule szczęśliwa, uśmiechnięta, a co ważne w dobrej formie fizycznej. Klimat nad Bosforem bardzo mi odpowiadał,  temperatura również, więc moje dolegliwości zdrowotne były zminimalizowane. W hotelu mieliśmy zapewnione śniadania i kolacje, natomiast lunche jedliśmy w różnych lokalnych restauracyjkach, próbując tureckich potraw i przysmaków, nie mówiąc o kawie i herbacie. 

Jedna z tureckich knajpek nad Bosforem

   

Słynne tureckie przystawki - palce lizać
Czekadełko  - turecki chleb i oliwa z posiekanymi
drobno czarnymi oliwkami

    Już na ulicy, przed wejściem do takiej knajpki roznosił się zapach tureckiego jedzenia, okraszonego orientalnymi przyprawami, których mieszanka, na czele z płatkami suszonej czerwonej papryki, czarnym pieprzem matowo-zieloną miętą, energetycznym, nasyconym żółcią szafranem, gałązkami rozmarynu w odcieniach bladego khaki, brązowego kminku, brunatnych goździków, przyprawia o zawrót głowy. Pyszne aromaty z daleka zapraszały na ucztę kulinarną. Trudno było się oprzeć, tym bardziej, że jedliśmy w miejscach bardzo tureckich, gdzie również jadali mieszkańcy Stambułu. Każdy lunch to inne potrawy, inne zapachy, inne smaki, ale wszystkie łączyło tureckie zamiłowanie do przypraw, które czyniły w kubkach smakowych wyjątkowe doznania. Mam słabość do Orientu, mam słabość do Bliskiego Wschodu, nie tylko do zapachów i smaków, ale również do intensywnych barw, mozaikowych wizualizacji, zachwycających misternym wzornictwem,     architektury mauretańskiej, pewnej żywiołowości, która z odrobiną nostalgii tworzy klimat tajemnicy misterium życia. Jest coś baśniowego w Oriencie, coś romantycznego, poetyckiego, coś, co jak woal otula duszę, która rozpływa się w zmysłowej percepcji otaczającego świata. Dla mnie to przeżycia transcententalne.

                                 Turcja przyprawami stoi!

   Najwięcej kontrowersji wzbudził kumpir, który wycieczkowiczom raczej nie smakował, ale ja zjadłam z ciekawością. I o dziwo dla mnie było to dobre danie, choć proste w wykonaniu. To ogromny upieczony ziemniak, w którego skorupie mamy coś w rodzaju pure ziemniaczanego, mięso, warzywa, sos. Więc jak smakuje ziemniak każdy wie, nawet przyprawiony po turecku to nadal ziemniak. Wiedząc, z czego zrobiony jest kumpir, nie spodziewałam się fajerwerków, może dlatego zjadłam z przyjemnością i smakiem. Ale być w Turcji i nie spróbować kumpiru? To byłby grzech… Hahahaaa… 

Słynny kumpir


Nasz osobisty kumpir 

   Jednym z najprzyjemniejszych lunchów, był ten spożywany w restauracyjce pod słynnym Mostem Galata. Cudowne miejsce z widokiem na Bosfor i wybrzeże Stambułu. Malownicze widoki dodawały niezwykłości chwili. Dla mnie to wielki, romantyczny świat. W powietrzu unosił się zapach świeżo złowionych rybek, które zamarynowane podawano na przystawkę. Na moście Galata jeden przy drugim wędkarze łowili te maleństwa, które szybowały nam przed nosami do góry po to, aby wylądować na talerzu pełnym kolorowych i smacznych przekąsek. Tam jadłyśmy pieczoną rybę, która smakowała przednio. Zresztą z ryb i owoców morza Stambuł słynie. 


Jeden z symboli Stambułu - dwupoziomowy Most Galata

Widok na Bosfor i Stambuł
z restauracyjki pod Mostem Galata


Wszystkie zmysły poruszone, mam poczucie
absolutnego spełnienia - żyć nie umierać!

Słynne tureckie przystawki podawane
z tureckim chlebem

Wyśmienita pieczona ryba

   To, czego nie można w Turcji nie spróbować to malusieńkie pierożki z baraniną o nazwie manti. Podawane są albo z sosem pomidorowym, albo jogurtowym. Ponieważ uwielbiam mączne kulinaria, to zjadłam je z apetytem, choć nie poraziły smakiem. Ale skosztować  trzeba. 

Manti podawane z tureckim sosem

    Oczywiście Turcja baraniną stoi, jak zresztą cały Bliski Wschód i Bałkany. Właśnie w tamtym rejonie świata są najlepsze potrawy z tego mięsa od kotlecików przez gulasze do kebabów. To dania rozpływające się w ustach, pozostawiające specyficzny zapach i posmak Orientu. My próbowałyśmy kebabu i pieczonej baraniny z warzywami, w których królował bakłażan, papryka i pomidory, tworząc barwne arcydzieło zapachów i smaków. Turecki kebab nie ma nic wspólnego z kebabem, który my znamy w Polsce. Jedynie mięso jest robione w ten sam sposób. Natomiast podanie jest zupełnie inne. Każdą z potraw mięsnych podaje się z tureckim chlebem, który jest charakterystyczny dla Bliskiego Wschodu. Warto podróżować również kulinarnie, gdyż poznawanie kultury danego miejsca to również poznawanie kulinariów i sposobów ich podawania.

Szaszłyki z pieczonej baraniny z warzywami

Słynny barani kebab podawany z sosem pomidorowo - paprykowym i tureckim jogurtem

     W Stambule ryby i owoce morza można zjeść wszędzie. To podstawa tutejszego jadłospisu. Nic więc dziwnego, że my również miałyśmy możliwość skosztowania tych specjałów. Dla mnie to raj na ziemi. Ubóstwiam owoce morza, ale nie bardzo potrafię je przyrządzić. Dlatego jeśli gdzieś poza domem mogę kosztować, to zawsze to robię… Dobrze zrobione i podane owoce morza dla mnie to crème de la crème.. W Stambule było to o tyle ciekawe przeżycie, że byłyśmy w historycznej knajpce na nabrzeżu Bosforu, z której roztaczał się liryczny widok cieśniny i panoramy Stambułu. W powietrzu unosił się zapach łowionych ryb i pieczonych warzyw,  przyprawionych  Orientem. A smak zjadanych smakołyków wyostrzał kubki smakowe. Ach! Co to była za biesiada! Ach! Co to była za zmysłowa i emocjonalna uczta!

Słynny kebab z rybą - smakuje The Best

Grilowane, nadziewane warzywa

Krewetki tygrysie - palce lizać

Kalmary grilowane


Krewetki i pieczarki smażone na maśle

Targ ryb i owoców morza nad Bosforem


     Sesja zdjęciowa na nabrzeżu koniecznie musi być. Zresztą te zachwycające panoramy Stambułu, wymuszały trzymanie aparatu w pogotowiu, żeby uwiecznić imponujące obrazy tureckiej metropolii.


Żyć nie umierać!!!

Jestem szczęśliwa


     Na oddzielne potraktowanie zasługują gorące napoje tureckie: kawa i herbata, a także tureckie słodycze, które słyną z nadzwyczajnej słodkości. Wszystkie słodycze na Bliskim Wschodzie są słodsze od miodu i cukru… Hahahaaaa… Wymusza to gorący klimat… Najsłynniejsza jest baklava, którą spotykamy również w krajach arabskich i bałkańskich. Małe, bardzo słodkie ciasteczka o przeróżnych smakach. Kolejna delicja to lokum. Długie kolorowe wałki, wypełnione różnorakim nadzieniem. Krojone w poprzek dają okrągłe bądź kwadratowe cukiernicze cacka. Mówiąc o tureckich łakociach nie można nie wspomnieć o chałwie, którą kupuje każdy turysta, choć podobno nie umywa się do naszej wedlowskiej. Nie mam zdania, bo w ogóle nie przepadam za słodyczami, a chałwę jadłam może dwa razy w życiu, a może i to nie. Ale kupiłam oczywiście na prezenty dla dzieci. To, co mnie zawojowało, to orzechy, których mieszanki można było spotkać na każdym kroku. Na każdym rogu większej ulicy można było kupić pieczone jadalne kasztany, które z grillowaną kukurydzą tworzyły niepowtarzalny słodkawo-pieczony zapach unoszący się w powietrzu i zapraszający do małych straganów z tymi specjałami.

Pieczone kasztany

Turecka baklava

                            Turecka oryginalna chałwa

Sklep z tureckimi słodkościami

Lokum zakupione przeze mnie

    Do tych słodkich frykasów podawana jest turecka herbata lub turecka kawa, która została odkryta przez Turków właśnie za czasów sułtana Sulejmana. To właśnie w Stambule powstała pierwsza kawiarnia, gdzie serwowano kawę parzoną po turecku. Kiedy zaproponowano ten napój sułtance Roksolanie, uznała, że jest za gorzki i poprosiła o cukier. Do dzisiaj kawa parzona po turecku jest w Turcji i na Bałkanach najpopularniejszą wersją tego eliksiru. Inaczej sprawa się ma z herbatą. Wprawdzie to nie Turcy odkryli herbatę, ale wynaleźli swój oryginalny sposób jej parzenia. I faktycznie, herbata parzona po turecku to dość długi proces, do którego najlepiej używać podwójnego czajniczka. W całym świecie wschodnim herbatę pije się w szklaneczkach lub porcelanowych filiżaneczkach w kształcie tulipana. Oczywiście spotykamy również porcelanowe filiżanki o takich kształtach, jakie znamy z naszej kultury.

Biała kawa w Muzeum Morskim

Dla mnie kawa to rytuał, to chwila wytchnienia, to czas relaksu





Tradycyjne naczynia do kawy

Tureckie filiżanki do kawy

Tradycyjne tureckie filiżanki do kawy

Sklep ze słodyczami - bajka

Kawa po turecku z takim widokiem na Wzgórzu Pierre Loti

Smakowanie kawy na Wzgórzu Pierre Loti z takimi widokami - crème de la crème

W tradycyjnej tureckiej kawiarni , znajdującej się w sklepie ze słodyczami, herbatami, kawami,
Kawa po turecku na Wzgórzu Pierre Loti

Baklava, orzechy, kawa i stół zastawiony😃

Od ilości łakoci oczopląsu można dostać!

     Sensualność i zmysłowość Stambułu na zawsze zostanie we mnie i na mojej rolce pamięci. Nasyciłam się niepowtarzalnymi widokami, wyjątkowymi smakami, barwnością Orientu, jego pięknem w czystej postaci, dotknęłam zapachów nieoczywistych, takich trochę korzennych, trochę drzewnych, trochę piżmowych z ogromną nutą słodyczy, kojarzących się z tajemnicą i nostalgią za cudownością świata Baśni Tysiąca i Jednej nocy. 

Komentarze

Popularne posty