W czasach PRL hiszpańskie Baleary i Wyspy Kanaryjskie to niedoścignione marzenia dla przeciętnego Polaka, jak zresztą cała Europa Zachodnia. Wtedy mniej znane były wypoczynkowe wyspy, jak: Minorka czy Ibiza, ale Majorka zawsze budziła moje nieposkromione namiętności poznawania świata. Często na geografii w szkole średniej, gdy wszystko inne wydawało się nudne, szare, bure, bez wyrazu, otwierałam w atlasie mapę Europy i zaznaczałam miejsca, w których bardzo chciałabym być. O Majorce nawet nie marzyłam... Nawet moja wyobraźnia tak daleko nie sięgała....
 |
El Arenal - nasze wieczory, zachody słońca i lejący się szampan - nie do zapomnienia...
|
W latach 90. ubiegłego stulecia już podróżowałam do różnych miejsc i do różnych krajów, ale nadal Majorka nie była w zasięgu naszych możliwości. Jednak w lipcu 2005 roku nadarzyła się okazja, gdyż szykowaliśmy się do zmiany mieszkania i jakieś fundusze mieliśmy odłożone, a sprawa tego mieszkania szła opornie. I tu zaskoczenie - Mężuś dzwoni: coś nie idzie z tym mieszkaniem, to może na Majorkę polecimy, potem będzie trudno.... Szok!!! Pomyślałam, mieszkanie nie zając nie ucieknie.... Mnie dwa razy takich informacji nie trzeba powtarzać, nie zastanawiając się ani chwili, ruszyłam do biura podróży, nogi mnie same niosły, jakbym miała skrzydła... Chryste, jaka byłam szczęśliwa... Kolorowy zawrót głowy... To był jeden z tych momentów, kiedy czułam się absolutną królową życia. Okazało się, że Majorka to podróżnicze marzenie mojego Mężusia. Jestem do dzisiaj wdzięczna, że podjął wtedy taką męską decyzję.
 |
Lotnisko im. Fryderyka Chopina w Warszawie - nasze okno na wielki świat
|
Gdy dotarliśmy na Lotnisko im. Fryderyka Chopina, miałam takie motyle w brzuchu, jakbym była na bajecznej randce, zresztą byłam, bo to randka z moimi snami, marzeniami spod spadających gwiazd.... Już samo lotnisko jest dla mnie zapowiedzią niezwykłości czasu, wyjątkowości chwili, ja po prostu uwielbiam latać... Wchodzimy do samolotu, mój Mężuś ma smutne oczy, pytam dlaczego: zobacz tego małego chłopca z krokodylem, ma najwyżej cztery lata i leci na wakacje na Majorkę, a ja takie wakacje mogę mieć dopiero jako mocno dorosły człowiek... Zatkało mnie... Dla mnie szklanka jest do połowy pełna, więc ja w ogóle się cieszę, że mogę lecieć na wakacje i bardzo to doceniam, bardzo. Ale zwróciłam na co innego uwagę: ludzie bez uśmiechu, z minami, jakby szli do więzienia, rodzice warczą na dzieci, mężowie mówią podniesionym głosem, u kobiet dąsy i fochy na twarzach. Myślę: że też ludzie za własne pieniądze się tak męczą. Szukam jakiś przyjaznych oczu, znajduję w młodej bardzo parze, która jest zakochana i świata poza sobą nie widzi i w parze grubo po pięćdziesiątce, oboje zadbani, fajnie ubrani, grzeczność i kulturę wypisaną mają na twarzy, trzymają się za ręce, uśmiechają się ciepło do siebie, pan szarmancki, pani miła, wymieniłyśmy spojrzenia... Swój swego pozna, choćby na końcu świata. Zawsze mnie to zastanawia, dlaczego w ludziach jest tak dużo złości, żeby nie powiedzieć agresji, gdy dzieją się tak wspaniałe rzeczy. Myślę, że od dawna znam odpowiedź: są sfrustrowani, bo nie umieją cieszyć się życiem, dobrym czasem, sobą.... Straszne po prostu!!!

Lądujemy w Palma de Mallorca, stolicy wyspy, jedziemy jakieś 15 minut do miejscowości Al Arenal i zaczynają się nasze namiętne, zmysłowe, cudowne wakacje. Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Wtedy pomyślałam, że jeżeli spełniają się takie marzenia, to każde inne też się spełni. Był to wyjazd tzw. pobytowy, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie skorzystali z wycieczek fakultatywnych. Gros czasu jednak w ciągu dnia spędzamy na piaszczystej, prawie białej plaży, pod wysokimi, rozłożystymi palmami, korzystając z upojnych kąpieli słonecznych i morskich, zanurzając się w lazurowej ciepłej wodzie, która pieści delikatnie ciało, dając rozkosz swym dotykiem pod turkusowym niebem, popijając szampana z małych buteleczek, które były tańsze od wody mineralnej, a wieczorami romantyczne zachody słońca, liryczne spacery po plaży przy niebie pełnym gwiazd i morskiej, delikatnej fali, dającej ten niepowtarzalny szum, który czyni człowieka spokojnym, oddającym się bez reszty błogostanowi, wypełniającemu po brzegi ciało i duszę. Nie mniej fantastyczne były spacery na promenadzie, tonącej w wielkich palmach, pokrytych soczystą zielenią, której intensywność nadawało oświetlenie. Ale wakacje na Majorce to przede wszystkim tańce, tańce, tańce... Znaleźliśmy świetną knajpkę na plaży pod palmami, przez które przedzierało się granatowe rozgwieżdżone niebo, z namiętną, hiszpańską muzyką na żywo, gdzie podawano dzbanki sangrii z cytrusami, nie do zapomnienia... Przychodzili tam przede wszystkim Hiszpanie, trochę turystów, reszta to mieszkańcy Al Arenal i okolic, więc było bardzo hiszpańsko i swojsko, co poruszało zmysły i emocje w magicznej atmosferze, która oszałamiała swą bajecznością. Byliśmy tam może nie codziennie, ale bardzo, bardzo często... Bawiliśmy się do późnych godzin nocnych, czerpiąc wszystko, co najlepsze dla naszych emocji, uczuć, zmysłów, dla nas.
 |
Plaża, morze i my....
|
 |
W drodze na plaże....
|
 |
Nasze fantastyczne wieczory - palmy na plaży to dla mnie absolutna egzotyka - uwielbiam...
|
 |
Jestem szczęśliwa....
|
 |
Uwielbiam te zdjęcia, choć nadszarpnął je czas....
|
 |
Zjawiskowe zachody słońca |
Do Palmy de Mallorca pojechaliśmy autobusem komunikacji miejskiej - 15 minut drogi. Wysiadamy w centrum niezwykłego, zalanego słońcem miasta. Uwagę zwraca jasna zabytkowa zabudowa z wapienia i piaskowca, nad którą króluje monumentalna Katedra św. Marii, będąca znakomitym przykładem połączenia stylu gotyckiego i katalońskiego w sztuce i architekturze. Powstawała przez trzy wieki (1230 - 1600). Budowla robi ogromne wrażenie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Jest niewątpliwie symbolem stolicy Majorki. Miasto swymi korzeniami sięga panowania Fenicjan, potem Greków, aż w końcu Rzymian, których uważa się za założycieli stolicy. Przez trzy wieki Majorka była również pod władaniem Arabów, którzy przyczynili się do powstania wspaniałych pałaców i ogrodów mauretańskich. Najbardziej znany z nich to pałac Al Mudaina. Niekłamaną radość sprawił nam spacer po zabytkowych, wąskich uliczkach starego miasta, dzięki którym przenieśliśmy się w wieki średnie. Zaszywaliśmy się w zaułkach i zakątkach malowniczych kamieniczek, by chłonąć atmosferę wielkiej historii tego miasta. Wisienką na torcie była kafejka w takiej kamieniczce, gdzie w upalny dzień podawano zmrożoną sangrię z cytrusami - bez tego trunku pobyt w Hiszpanii latem chyba nie jest możliwy po prostu.
 |
Katedra Św. Marii - Palma de Mallorca
|
 |
Urocze uliczki, placyki, skwerki.... |
 |
Katedra Św. Marii - Palma de Malorca
|
 |
Promenada i bulwary w Palma de Mallorca
|
Na Majorce, jak w całej Hiszpanii, jest niezwykłe miejsce kultu Czarnej Madonny, opiekunki i patronki wyspy (La Moreneta) - Sanktuarium Maryjne de Lluc, wzniesione w stylu renesansowym, w latach 1622 - 1691, które przyciąga rzesze pielgrzymów i turystów. Znajduje się pośród lasów dębowych w górach Serra Tramuntana na wysokości 525 m n.p.m. O tym miejscu mówi się, że "zażądała" go sama Czarna Madonna. Według legendy klasztor powstał w cudownym miejscu. Figurkę z jej podobizną znalazł przypadkiem w lesie pasterz Łukasz. Przetransportowano ją do kościoła w pobliskiej miejscowości Escorca. Po pewnym czasie w niewytłumaczalny sposób figurka znalazła się w miejscu, w którym znalazł ją pasterz. Taka sytuacja powtórzyła się trzykrotnie, więc zdecydowano, że tam musi powstać klasztor i kościół. Figurka Czarnej Madonny obecnie znajduje się w kościele, pielgrzymi podchodzą do niej, dotykają i składają prośbę. Mnie każda z tych próśb, czy w Hiszpanii, w Jerozolimie, Betlejem, w Rzymie czy na Jasnej Górze, zawsze się spełniały - wiara czyni cuda... Bardzo lubię odwiedzać mistyczne miejsca niezależnie od religii, w każdym z nich chłonę energię pozostawioną przez pielgrzymów, modlących się żarliwie, która otacza mnie tą duchową aurą, co daje poczucie spełnienia pozazmysłowego i wszech ogarniającego dobrostanu. Zawsze jest wtedy chwila na zadumę i refleksję nad sensem istnienia.
 |
Sanktuarium Maryjne w Lluc
|
 |
Mistyczne miejsce - Lluc |
|
|
|
|
|
Będąc na Majorce nie sposób ominąć urocze miasteczko Port de Soller, schowane w idyllicznej dolinie gór Serra Tramuntana. Jedno z najpiękniejszych miejsc na wyspie słynie z gajów pomarańczowych i cytrynowych, które gęsto porastają okoliczne wzgórza, dając fantastyczny malowniczy obraz połączenia barwy brunatnej, soczystej zieleni, pomarańczowej i żółtej, które dzięki promieniom słońca i grze światła tworzą dzieło natury jak z obrazów impresjonistów. Niezwykłe wrażenie. Na głównym placu Place de la Constituto w uroczej kafejce pod platanem piliśmy sok ze świeżych pomarańczy i kosztowaliśmy lody o tym samym smaku. Tak przepyszne pomarańcze można spotkać tylko w Marakeszu i innych marokańskich miastach. Nijak da się to porównać z pomarańczami, które możemy kupić w Polsce. Owoce dojrzewające w słońcu Majorki są niezwykle słodkie i soczyste, muskając podniebienie swym nieoczywistym smakiem. Wielką atrakcją jest zabytkowy tramwaj, który kursuje między Soller a portem. Uwielbiam takie osobliwe środki komunikacji, które przenoszą w świat dzieciństwa, pełnego baśniowych elementów. Samo miasteczko również jak z bajki, położone na wzgórzu, na którym zachowała się stara, kolorowa zabudowa portowa. Wyglądało to jak z najlepszych folderów podróżniczych albo obrazów renesansowych mistrzów. Nie do zapomnienia...
 |
Tarasowe miasteczko - Soller |
 |
Zabytkowa kolejka
|
 |
Place de la Constituto
|
 |
Przed Kościołem Św. Bartłomieja w Soller
|
Jestem osobą niezwykle emocjonalną, z naturą ekspresywno-impresywną, o wyostrzonych zmysłach, poznającą świat poprzez doświadczanie, doznawanie, przeżywanie, nic więc dziwnego, że w każdej podróży jest takie miejsce, do którego tak naprawdę jadę czy lecę. Wtedy serce bije mi mocniej, mam motyle w brzuchu, czuję się wyjątkowo. Takim miejscem na Majorce była Valldemossa, miejsce związane z Fryderykiem Chopinem, zatopione wśród szmaragdowych wzgórz gór Serra Tramuntana. Samo miasteczko zrobiło na mnie poetyckie wręcz wrażenie. Kamienna stara zabudowa, wiązana piaskowcem, przed domami chodniki pełne kwiatów i krzewów w donicach różnych kształtów i kolorów, zachwycają swą plastycznością. Każda uliczka, zaułek, skwer mógłby służyć malarzowi jako pejzaż do przeniesienia na płótno. Ale oczywiście celem wycieczki był Klasztor Kartuzów, w którym zimą 1838/39 mieszkał Fryderyk Chopin z George Sand. Ten czas odegrał ogromną rolę zarówno w artystycznym, jak i prywatnym życiu kompozytora. Pięknie to pokazuje Film Jerzego Antczaka "Pragnienie miłości", w którym w rolę artysty wcielił się fenomenalny Piotr Adamczyk, a w rolę George Sand - Danuta Stenka. Film ten oglądałam z 10 razy co najmniej, a płytę ze ścieżką muzyczną słucham z uwielbieniem systematycznie.... W Klasztorze znajduje się druga co do wielkości kolekcja Chopinowska, pierwsze miejsce zajmuje ta w Warszawie. Od 1930 roku w Valldemossie odbywa się Międzynarodowy festiwal Chopinowski. Po zwiedzaniu klasztoru i ogrodów, do niego należących, byliśmy na krótkim koncercie utworów Chopina, napisanych na Majorce. Całe 45 minut koncertu płakałam ze wzruszenia, przejęcia, rozczulenia, niewytłumaczalnej tęsknoty za światem artysty, którego przecież nie mogę inaczej doświadczyć, jak tylko poprzez jego muzykę. Parę lat temu dostałam od Dasi i Bożenki (moich przyjaciółek) płytę z utworami kompozytora, stworzonymi na Majorce, w tym słynne Preludium Deszczowe, które uwielbiam.
 |
Valldemossa |
 |
Klasztor Kartuzów
|
 |
Apteka klasztorna
|
 |
Biblioteka klasztorna
|
 |
Imponujące zbiory biblioteczne
|
 |
Cela Chopina
|
 |
Fortepian Chopina
|
 |
Bajeczna Valldemossa
|
 |
Nie do wiary, że są takie miejsca na Ziemi
|
Wielokrotnie w tej opowieści przewijało się pasmo górskie Serra Tramuntana, rozciągające się wzdłuż zachodniego wybrzeża Majorki. Nie są to wysokie góry, jednak ich strome zbocza, opadające skalistymi klifami do morza, robią niesamowite wrażenie gór, wyrastających z wody.... Mieliśmy okazję oglądać przepiękne miejsca wśród tych klifów w czasie rejsu wzdłuż zachodniego wybrzeża.... Zjawiskowe widoki, zagubione plaże, jaskinie, strome zbocza skaliste - mnóstwo atrakcji przyrodniczych, od których kręciło się w głowie... Byliśmy w przepięknej zatoce Sa Calobra, gdzie ma ujście potężny wąwóz Torrent de Pareis - obłędne miejsce...
 |
Torrent de Pareis - wejście do jaskini
|
 |
Niezwykła plaża - Sa Colobra
|
 |
Sa Colobra - zapierające dech widoki
|
 |
Sa Colobra - góry wyrastające z morza
|
 |
Fantastyczna plaża - Sa Colobra
|
Wakacje na Majorce były imponująco intensywne, pozostaną w pamięci pewnie do końca życia. Ich wspomnienie budzi we mnie i zapewne budzić będzie paletę pozytywnych emocji, cudownych doznań i przeżyć, uruchamiając wszystkie zmysły. Swym urokiem i powabem będą mnie uwodzić zawsze, ilekroć o nich pomyślę. Przeżyliśmy fascynujący czas we dwoje, który na pewno jest naszym kapitałem jako pary, ale dla mnie to również wielkie spełnienie w sferze intelektualno - duchowej. Majorka to milowy krok w realizacji marzeń zwiedzania świata. Od tego wyjazdu zdałam sobie sprawę, że wszystko jest możliwe....
Piękny i magiczny opis wyspy, która też uwielbiam🥰🥰🥰Brawo💕💕💕💕
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie💚🍀💚Majorka jest niezwykła i bardzo, bardzo zmysłowa🍀💚🍀
UsuńPięknie Asiu opisałaś tą wyprawę z wielką przyjemnością przeczytalam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Joluś❤️🌺❤️To dla mnie wielka radość przeczytać takie słowa, tak naprawdę po to piszę, aby czytelnicy mieli chwilę przyjemności i oddechu od codzienności💚🍀💚
UsuńBylam w tym roku dopiero na Majorce,o ktorej marzylam zawsze....zwiazane marzenia z Chopinem oczywiscie....Twoj opis Joasiu cudowny, w pelni oddaje uroki tej wyspy...ja bylam tylko na wycieczce w Palma de Malorca i w Valdemossie...Dziekuje za cudowne Twe opisy....wspomnienia.UJ
OdpowiedzUsuńJoasia - autorka
UsuńDzięki piękne Uleńko za ciepłe i piękne słowa❤️Majorka może zawrócić w głowie, a powiązania z Chopinem nadają tej wyspie polski wyjątkowy akcent👍❤️👍