Część I - Pierwsze koty za płoty… Florencja
 |
Florencja - Ponte Vecchio na rzece Arno - znalezione w Internecie |
1996 rok, połowa maja - właśnie wróciłam z europejskiego Berlina, gdzie z Mężusiem spędziłam upojne chwile. Fantastycznie zaczął się letni czas, który jest zapowiedzią intensywnych wakacji. Ale jeszcze troszeczkę, jeszcze chwileczkę trzeba popracować. Idę korytarzem w Kolegium Nauczycielskim, naprzeciwko mnie - Marysia Matuszewska. Znamy się z pracy, ale nie kolegujemy się - jeszcze… Marysia z szerokim uśmiechem pyta: Joaniu, czy pojedziesz ze mną na wycieczkę do Włoch, do Rzymu? Bez chwili wahania odpowiadam: pojadę!!! Dopiero po chwili pytam o termin, trasę, biuro i oczywiście cenę… Jest mocno emocjonalnie. Wrześniowy wyjazd do Italii jest tak nieoczekiwanym prezentem od życia, że przestałam racjonalnie myśleć… Dopiero w domu dociera do mnie, że pieniądze przecież nie spadają z nieba. Już wakacje są zaplanowane, kasa przeznaczona, a ja bez namysłu decyduję się na kolejny wyjazd. Ale, ale, przecież mamy odłożone parę groszy na tzw. czarną godzinę. Postanawiam naruszyć żelazne bardzo niewielkie oszczędności. Potem usłyszałam od Mężusia, że zdefraudowałam nasze pieniądze… Hahahaaaaa…. Dzisiaj hahahaaaa, ale wtedy nie było mi do śmiechu, bo Mężuś na serio się obraził. Jednak nie na długo, bo ciche dni nie są naszą specjalnością. A z moimi marzeniami podróżniczymi trzeba się pogodzić, bo to mój pomysł na siebie, na moje życie, bo to moja pasja największa, niezwykle zmysłowa, bo to moja namiętność otulona w rozedrgane emocje, pełne transcendentalnej energii.
 |
Katedra Santa Maria del Fiore - Florencja - znalezione w Internecie |
 |
Ponte Vechio i inne mosty na rzece Arno widziane z Galerii Uffizi - Florencja
|
Nie mogę doczekać się września, nie mogę doczekać się wyjazdu. Omawiamy z Marysią wciąż i od nowa naszą wycieczkę. W końcu nadchodzi długo i niecierpliwie oczekiwany termin. Od rana leje deszcz, jest mokro, zimno, ponuro. Mnie ogarnia straszliwa melancholia. Mam wyrzuty sumienia wobec Mężusia, mogłam z nim pogadać i o wycieczce, i o pieniądzach. Nie zrobiłam tego, co jednak uznałam za brak lojalności. Marysia widzi, że jestem nie w sosie. Nie wypytuje, nie wymusza rozmowy, nie naciska. Wyjmuje termos z kawą i bez słowa częstuje. Tego taktowanego zachowania nie zapomnę jej do końca życia. Autokarowa wycieczka do Włoch z noclegiem w Słowacji, w 1996 roku była elitarnym luksusem. Czułam się, jakbym archanioła Gabriela złapała za skrzydła.
 |
W hotelu Kormoran na Słowacji - zabawa była przednia |
 |
Pierwszy nocleg na Słowacji w hotelu Kormoran - oczywiście dzielimy pokój z Marysią |
Pierwszy nocleg i już jest super. W hotelu natrafiamy na słowackie wesele. Bawimy się z młodymi i z gośćmi. Jest czadowo. Rozchmurzam się, zostawiam za sobą polską pogodę i polskie problemy. Zaczynam żyć wycieczkowym życiem, które okaże się niezwykle intensywne nie tylko z powodu zwiedzania. Już drugiego dnia powstała „dziwna paczka”: Agnieszka z ówczesnym narzeczonym, jej brat Marek, trzy kobietki: Danusia, Ala i Aneta, my oraz pilot Paweł. Wszyscy siedzieliśmy na przodzie autokaru, szybko złapaliśmy kontakt i do końca wycieczki trzymaliśmy się razem, cokolwiek to znaczy… Hahahaaaa…
 |
W Austrii na najzwyklejszym parkingu - dla mnie jednak niezwykłym |
 |
Integrujemy się od początku wycieczki - Aneta, Danka, Marysia, ja i Paweł - pilot |
Trasa wycieczki była niezwykle ciekawa i satysfakcjonująca. Pierwszy nocleg w Italii nad Adriatykiem w Lido di Jesolo. Natrafiliśmy tam na Święto Wina. Do późnych godzin nocnych fantastyczna zabawa, a jej główne atuty to winogrona, wino, makarena i włoska muzyka, przy której po prostu szaleliśmy. Efekt był taki, że zapomniałam zabrać z hotelu moje adidasy (dodam, że oryginalne, zakupione specjalnie na tę wycieczkę…W tamtych czasach kosztowały fortunę, po prostu jakieś miliony…). Otwarcie upojne, a potem było już tylko lepiej.
 |
Lido di Jesolo - integracja trwa w najlepsze: Agnieszka, Czarek, Aneta, Ala, Marysia, Danka i Marek, ja robię zdjęcie, a pilot Paweł pracuje😜 |
 |
Pierwszy raz jestem w hotelu z basenami - to był po prostu czad!!! |
 |
Degustujemy wino - w dużych ilościach |
 |
Tańce, swawole, hulanki - tu jakaś moja solówka😜 |
Rano ruszyliśmy do artystycznej Florencji. Byłam niezwykle podekscytowana już samą nazwą miasta. Nie dowierzam, że naprawdę jestem we Włoszech, naprawdę zobaczę budowle i dzieła sztuki znane z podręczników i przewodników. Atmosferę podkręca pilot Paweł, który od pierwszego dnia ma codziennie pełną lodówkę włoskiego wina bianco i częstuje nas w słynnych „rosenthalkach”, czyli zwykłych kubeczkach plastikowych. Z każdym łykiem schłodzonego, orzeźwiającego wina mniej przeszkadza mi plastik, którego w innych okolicznościach bym nie dała rady tolerować. Wino, muzyka, o którą dba pilot Paweł, dowcipy rzucane przez członków naszej grupy, kawusia przygotowana w termosie codziennie przez Marysię, która często ląduje na spodniach bądź sukience mojej towarzyszki, niesamowite krajobrazy za oknem i jestem w siódmym niebie. Uwielbiam wprost, gdy życie wymyka się z rutynowej codzienności męczącej moje zmysły i emocje. Nie znoszę powtarzalności codziennych czynności, które są monotonne i dla mnie po prostu nudne. Jednak całe życie pieczołowicie je wykonywałam z poczucia obowiązku i odpowiedzialności. Dlatego kocham emeryturę, bo już nic nie muszę, ewentualnie mogę. I to jest tak piękny stan umysłu i ducha, że sama sobie zazdroszczę. Dojeżdżamy do olśniewającej Florencji w świetnych nastrojach i rozpoczynamy zwiedzanie miasta, które jest klejnotem architektonicznym, artystycznym, kulturalnym, znajdującym się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
 |
Dżepetto i Pinokio wszechobecni we Florencji |
 |
Włóczyłyśmy się z Córuchną cudnymi uliczkami po Florencji, zanim dotarłyśmy do najznamienitszych miejsc |
 |
Pinokio to jedna z moich ulubionych postaci baśniowych, więc nic dziwnego, że nie byłam obojętna na jego obecność we Florencji😁 |
Jestem w transcendentalnym wymiarze po prostu - Florencja, stolica Toskanii, jedno z najpiękniejszych dużych miast Italii, perła renesansu zachwyca bogactwem historii, architektury i sztuki. Miasto jest podzielone na dwie części, północną i południową, przez rzekę Arno. Oczywiście dwie części rzeki łączą liczne mosty, z których najsłynniejszy to najstarszy Ponte Vecchio nazywany również mostem złotników, jako jedyny przetrwał II wojnę światową. Pochodzi z 1345 roku. Od XVI wieku na moście znajdowały się warsztaty i kramiki rzemieślników, z których prym wiodły sklepiki złotników. Na moście faluje zawsze tłum turystów, którzy płyną głowa przy głowie. Most jest zjawiskowy, jedyny w swoim rodzaju, cudeńko architektoniczne. Kiedy pierwszy raz weszłam na ten most czułam się wybranką losu, jakbym wygrała milion. Emocje towarzyszące mi wtedy pozostały na zawsze w zakamarkach mojej duszy.
 |
Z Marysią na Ponte Vechio - 1996 |
 |
Z Córuchną na Ponte Vecchio - 2019 |
 |
To jedno z moich najlepszych zdjęć, zrobionych aparatem z kliszą - widok z Ponte Vecchio - 1996
 |
|
Fontanna Neptuna - Piazza della Signoria |
 |
Marysia, Paweł i ja z Neptunem - 1996 |
 |
Pod drzewem oliwnym - Piazza della Signoria |
 |
Piazza della Signoria, rzeźba Dawida Michała Anioła, oczywiście kopia - 1996 |
 |
Piazza della Signoria - Palazzo Vecchio |
W panoramie miasta z daleka widoczna czerwona bryła kopuły Katedry Santa Maria del Fiore zwiastuje dla mnie ucztę sensualną i emocjonalną obcowania ze świątynią w wymiarze ludzkim i boskim. Budowa trwała bez mała dwa wieki ( XIII - XV), ale fasadę budowano przez kolejne trzysta, dlatego za ukończenie kościoła przyjmuje się rok 1887, co tworzy 600 letnią historię jego budowy. Katedra ma imponujące rozmiary - 153 m długości, 38 m szerokości i 90 m wysokości, imponuje rozmachem i dostojeństwem. Obok świątyni znajduje się słynna Dzwonnica Giotta z XIV wieku. Oba obiekty znane z podręczników historii i architektury. Obcując z takimi arcydziełami architektury i sztuki nawet trudno określić stan zmysłowo-emocjonalny, w jakim się znajduję. Bywanie w takich miejscach kształtuje nie tylko wrażliwość estetyczną i artystyczną, ale uduchawia, dając poczucie transcendentalności chwili. Chłonę atmosferę zabytkowego miasta całą sobą, na pewno bardziej świadoma w 2019 roku, w końcu sześćdziesiątka do czegoś zobowiązuje… Hahahaaaa….
 |
Katedra Santa Maria del Fiore - Florencja |
 |
Katedra Santa Maria del Fiore oraz Dzwonnica Giotta |
 |
Katedra Santa Maria del Fiore |
K |
Katedra Santa Maria del Fiore |
Nieopodal Piazza della Signoria znajduje się słynna Galeria Uffizi - jedno z najstarszych muzeów Europy, oblegana wręcz przez turystów. Kiedy byłam we Florencji 25 lat temu, niestety nie byłam w Galerii Uffizi, ale już 2019 roku tak, oczywiście, że tak. Córuchna kupiła bilety online, więc nie stałyśmy w niekończących się kolejkach, co było niezaprzeczalnym bonusem. Budowla galerii trwała w latach 1560-1580, na zlecenie księcia toskańskiego Kosmy I Medyceusza. Na bryłę budowli składają się dwa prostokątne budynki połączone trzecim, wychodzącym galerią na rzekę Arno, skąd rozciąga się widok - symbol miasta na Ponte Vechio. Panorama nie do zapomnienia na zawsze zostanie w moich wizualnych zmysłów. Dziedziniec pomiędzy dwoma skrzydłami Uffizi nosi nazwę Piazza deglii Uffizi, gdzie codziennie widnieje niekończąca się kolejka do muzeum. Na dziedzińcu mnóstwo karabinierów pilnuje porządku i ładu w tłumie, który przez cały dzień napływa do kolejki. Nie ma czemu się dziwić, w muzeum są wystawione arcydzieła malarstwa włoskiego i flamandzkiego. Nazwiska mówią same za siebie: Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Rafael Santi, Albrecht Dürer, Tycjan, Rembrandt, Caravaggio, Antoon Van Dyck, Peter Rubens, Giovanni Bellini, Sandro Botticelli. Podczas zwiedzania można zobaczyć obrazy z podobiznami polskich władców: Zygmunta Starego, Zygmunta III Wazy, Władysława IV, Jana III Sobieskiego czy Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ten polski akcent niezwykle miły sercu, szczególnie, gdy człowiek jest na obczyźnie, to tak samo, gdy w tłumie tysiąca języków nagle usłyszy ten najlepiej znany… Bardzo to miłe uczucie, gdy można choć kilka zdań zamienić z rodakami.
 |
Słynna Galeria Uffizi |
 |
Dominika na dziedzińcu Galerii Uffizi, nie było karabiniera, który nie obejrzałby się za moją Córuchną - prezencja modelki |
 |
W drodze do Galerii Uffizi |
 |
Sandro Botticelli - Wiosna |
 |
Sandro Botticelli - Narodziny Venus |
Będąc we Florencji nie można nie zajrzeć do franciszkańskiego o gotyckiej architekturze, jednego z najchętniej odwiedzanych przez turystów, kościoła Santa Croce (Św. Krzyża), mieszczącego się na placu o tej samej nazwie. Budowę kościoła rozpoczęto w 1294 roku, a ukończono w 1442, czyli trwało to bez mała 200 lat. Trójnawowa bazylika została zaprojektowana na planie litery T, czyli tzw. krzyża egipskiego. Kościół ten stał się miejscem spoczynku wielu osobistości Florencji, z tego powodu często bywa nazywany narodowym panteonem dla Włochów. Wśród wielu innych w świątyni zostali pochowani: Michał Anioł, Dante Alighieri, Galileusz, Rossini, Machiavelli czy Leonardo Bruni. Przed kościołem uwagę zwraca i przyciąga wzrok pomnik Dantego, dzięki któremu każdy wychowany w kulturze Zachodniej Europy ma obraz nieba i piekła właśnie zaczerpnięty z „Boskiej Komedii”, arcydzieła średniowiecznej literatury.
 |
Piazza Santa Croce - jeden z najpiękniejszych |
 |
Gotycki kościół Santa Croce |
 |
W kościele Santa Croce przed pomnikiem nagrobnym Machiavellego - Danka, Marysia i ja😁Najsłynniejsze jego hasło - „Cel uświęca środki” |
 |
Pomnik Dantego na Piazza Santa Croce |
 |
Kawusia w jednej z klimatycznych kafejek na Piazza Santa Croce. Od zawsze smakowanie życia to dla mnie smakowanie również potraw i napojów, trunków… |
Po magicznym dniu we Florencji nocleg w Osti pod Rzymem w bungalowach i czadowa impreza do późnych godzin nocnych, lało się bianko, humory dopisywały, wesołościom nie było końca😜😜😜
 |
Oj działo się działo…. |
W 1996 roku zachłysnęłam się Florencją, w której czułam się królową życia, w 2019 roku w gardle miałam kluskę, a serce biło mi mocniej, wyostrzone zmysły szukały dla siebie strawy w historii, architekturze, sztuce, tym bardziej, że byłam z Córuchną. A co może być piękniejszego niż z własnym dzieckiem kontemplować piękno.
Joasiu, dziękuję Ci za przypomnienie tych pięknych chwil razem spędzonych na tej wspaniałej wycieczce. Do dziś wspominam ten wyjazd szczególnie osób które miałam zaszczyt poznać i z którymi mam wiele pięknych wspomnień
OdpowiedzUsuńJoasia - autorka
UsuńTaaaak! To była naprawdę magiczna wycieczka😁👍😁I mimo iż minęło 25 lat ciągle we mnie żywa😁😁😁Fantastyczny czas, fantastyczne miejsca, fantastyczni ludzie🌺❤️🌺
Przepięknie napisane , cudowne wspomnienia
OdpowiedzUsuńJoasia-autorka
UsuńDziękuję pięknie🌺❤️🌺