Pułapki bólu istnienia w drodze do dobrostanu…

 

35 dzień wojny na Ukrainie!!!🥲🥲🥲

Ukraino!!! Wiemy, że walczysz za nas, za Europę
💙💛❤️

Serce krwawi, myśli wciąż krążą wokół informacji z bombardowanych i ostrzeliwanych miast, które przypominają najstraszniejsze karty historii Polski i Europy.🥲Nie do pogodzenia jest łamanie konwencji i prawa międzynarodowego przez Rosję, której armia prowadzi działania wojenne przeciw ludności cywilnej. Jest to nie do zniesienia, bo zabijane są kobiety, dzieci i osoby starsze. Ludobójstwo w Europie, w XXI wieku? Coś, czego się, w snach o znamionach horroru, nie spodziewałam. Od pierwszego dnia wojny Ukraińcy uciekają ze swoich domów, miast, wsi na zachód Ukrainy i przekraczają granicę Polski najczęściej w tym, co mają na sobie i plecakiem z dokumentami. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co czują ludzie, którzy zostawiają cały swój dobytek, cały swój dorobek życia, a potem w internecie oglądają zdjęcia i filmy zburzonych domów, mieszkań, szkół, przedszkoli, szpitali, centrów handlowych, itp. Myślę, że to jest taka trauma, której nie można opisać żadnymi słowami. Czasami trzeba coś przeżyć, czegoś doświadczyć, aby móc to pojąć emocjami i intelektem. Wszystkie relacje z Ukrainy mnie przerażają, przerastają. Nie potrafię na nie patrzeć, nie mając kluski w gardle, łez pod powiekami i rozpaczy w sercu, tym bardziej, że oczywiście najbardziej poszkodowanymi są dzieci, które z traumą wojny będą musiały walczyć do końca życia. 

Wymowny rysunek🥲z Internetu

     Polacy, od pierwszej godziny tej tragicznej i okrutnej wojny, ruszyli z pomocą na niespotykaną skalę. 40-milionowe społeczeństwo zaczęło oddolnie organizować zbiórki najpotrzebniejszych artykułów spożywczych i rzeczowych dla uchodźców. Na granicę ruszyły konwoje humanitarne, ale też wolontariusze, którzy przyjmowali z otwartymi rękoma ludzi umęczonych ucieczką spod bomb i ostrzałów. Oferowali przede wszystkim swoje serca, ale też pomoc w każdej postaci. Na granicę przyjechali również Polacy, którzy zabierali rodziny do siebie do domu, albo do domów przygotowanych przez innych. Na granicy w Medyce pojawił się pianista z fortepianem, aby umilić muzyką oczekiwanie na jej przekroczenie. Powstały tam tzw.  punkty recepcyjne i inne, Polacy płakali, Ukraińcy płakali wdzięczni za takie przyjęcie. Jak każdy włączyłam się w pomoc finansową i rzeczową, to samo moja Córuchna, która poszła dalej i pojechała z żywnością do Warszawy na Dworzec Centralny, gdzie był jeden z punktów zbornych… Jej opowieść o tym, co tam się działo była pełna bólu i cierpienia. Ale myślę, że wszyscy robili i robią to, co mogą, aby pomóc ofiarom inwazji Rosji.

Zdjęcie - symbol (znalezione w Internecie)

     Wojna od 35 dni dominuje nasze życie. Każdego dnia jest tyle smutku, rozpaczy, tragizmu sytuacji, że trudno znaleźć coś pozytywnego, dobrego, przyjemnego. Bardzo się nad tym zastanawiałam: jak realizować własne życie, które przecież zmieniło się diametralnie. U naszych granic toczy się regularna, krwawa wojna… Miałam wiele moralnych pytań, wiele rozmyślań, wiele refleksji, które podparte rozważaniami psychologów doprowadziły mnie jednak do następującej konstatacji: trzeba pomagać tyle, ile można, ale nie więcej; trzeba udzielać wsparcia tyle, ile można, ale nie więcej; trzeba dbać o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne bardziej niż zwykle, trzeba żyć intensywniej, bo jak widać, nic nie jest nam dane raz na zawsze, gdyż świat, który znaliśmy odchodzi w siną dal. Nic już nie jest takie, jak przed wojną. Dlatego z pieczołowitością staram się każdego dnia żyć pełną piersią, nie zapominając o tragedii Ukraińców, którzy uciekli przed wojną oraz tych, którzy zostali i walczą. W obliczu wojny, w obliczu dramatu uchodźców trzeba mieć dużo siły i wytrwałości, bez której nie damy rady uczestniczyć w tych trudnych chwilach dla Nas Wszystkich. Wokół rozprzestrzenia się niepewność, przygnębienie, smutek, rozżalenie,  rozpacz, ale też empatia, współczucie. Wszystko to powoduje nastroje depresyjne, chandry, melancholie, nostalgie za utraconym dobrym czasem. Dlatego mam mocne postanowienie zatroszczenia się o siebie tak, aby mimo wszystko i wbrew wszystkiemu realizować własne plany i cele, które nadają jednak życiu sens. Wojna zastała nas na feryjnym wyjeździe z wnukiem w Karkonoszach. Mimo wojny zrealizowaliśmy plan wycieczkowy, który okazał się lekiem na całe zło, gdyż trzeba było zająć czymś myśli, aby nie zwariować po prostu.

Z Adasiem w Karpaczu: Świątynia Wang -
- dzień przed wojną

Karpacz - Adaś z dziadkiem Marcinem -
- dzień przed wojną

Śnieżka - najwyższy szczyt w Karkonoszach

     Mam  tzw. zestaw pytań kontrolnych, które sobie zadaję co jakiś czas. Odpowiedzi na nie wyznaczają kolejne etapy drogi ku życiu w dobrostanie, który daje mi poczucie szczęśliwości wielkiej:
  • W jaki sposób akceptujesz siebie i afirmujesz swoje życie?
  • Jak poznajesz siebie, czy znasz swoje mocne i słabe strony, swoje wady i zalety, swoje zdolności i talenty?
  • Czy dokonujesz systematycznie rozwoju osobistego: człowiek jest skazany na nieustanne nabywanie nowych umiejętności, rozwijanie kompetencji i talentów, których jest świadomy.
  • Na czym ci w życiu zależy: czy masz wytyczoną drogę życiową? 
  • Czy masz plany i wyznaczone cele, do których starasz się nieustannie dążyć? Czy odnajdujesz kierunek i sens w tych wysiłkach?
  • Czy panujesz nad otoczeniem? Czy angażujesz się w kreowaniu i tworzeniu środowiska, w którym żyjesz? Czy tworzysz je tak, by spełniało Twoje własne potrzeby, oczekiwania?
  • Czy potrafisz formułować zadania życiowe, które często są konfrontacjami z przeciwnościami losu?
  • Czy posiadasz kompetencje nawiązywania, utrzymywania i rozwijania kontaktów z innymi ludźmi, które dają zdolność odczuwania zadowolenia, przyjemności i radości z bliskiego kontaktu?
Karpacz i my❤️


Jelenia Góra - Starówka

    Jestem niezwykle szczera w odpowiedziach samej sobie na te pytania. Jeżeli na większość pytań odpowiedzi są pozytywne, to wiem, że jestem na dobrej drodze do dobrostanu, który daje poczucie szczęścia, co  wyzwala magiczną energię, zwiększa poziom aktywności, uodparnia system immunologiczny, polepsza zdrowie fizyczne, służy długowieczności. A przecież mój plan to żyć w zdrowiu do setki, czego Wszystkim i sobie życzę. A przecież, aby ratować innych, najpierw trzeba uratować siebie…

Komentarze

Popularne posty