Moja niekończąca się niemiecka przygoda…


      W niedługim albo długim czasie, bo niestety wszystko się komplikuje - choroba nie wybiera, wyruszam w kolejną podróż do Niemiec.  Ale sam plan i przygotowania do tego wyjazdu uruchomiły wspomnienia, związane z naszym zachodnim sąsiadem. Nie mogę się doliczyć, ile razy przekraczałam granicę z Niemcami, ale gdzieś około dziesięciu. Za każdym razem odkrywałam na nowo ten kraj, który uwodzi luksusem i turystycznymi atrakcjami. Wiele osób czytając te słowa na pewno jest zdziwionych, gdyż w Polsce RFN ma konotacje przede wszystkim negatywne wojenne, a zaraz potem kojarzona jest z pracą zarobkową, która od lat 70. ubiegłego stulecia była procederem, umożliwiającym Polakom zasmakowania „zgniłego Zachodu” i dorobienia się niemieckiego auta, co w PRL-u stanowiło symbol niewyobrażalnego bogactwa. Do dzisiaj Niemcy są krajem, który w Europie Polacy najchętniej wybierają jako miejsce pracy poza granicami ojczyzny. Mieszka tam na stałe ponad 2 miliony naszych rodaków, stanowiących Polonię Niemiecką, a następny milion pracuje (w tym obecnie mój Mężuś), aby zarobione euro wydać w kraju. 

Nowoczesna część Reichstagu - szkło i stal w futurystycznej bryle, rozwiązania technologiczne z XXIII wieku - czad!!! 

Scharlottenburg- ekskluzywna dzielnica Berlina z kompleksem pałacowo - parkowym - 2014 r.

    Pierwszy raz pojechałam z moją ówczesną przyjaciółką - Moniką do byłej NRD, do Drezna - stolicy Saksonii, w roku 1979. Były dwa powody, które motywowały naszą podróż: obraz "Madonna Sykstyńska" Rafaela Santi, znajdujący się do dzisiaj w zespole pałacowym - Zwinger - w Galerii Starych Mistrzów oraz zakup niemieckich butów. Raz w życiu miałam buty marki Salamandra - właśnie wtedy.  Wiele dziwnych rzeczy wydarzyło się w czasie tego wyjazdu. Niełatwo było w ogóle przekroczyć granicę, niezależnie od środka transportu, bo kontrola goniła kontrolę i po stronie polskiej, i po stronie niemieckiej. Kwitł przemyt towarów, które miały popyt w NRD lub w Polsce. Na co myśmy się wtedy napatrzyły - strach było się bać. Ale i tak byłam przeszczęśliwa, że udało się dotrzeć do Drezna i zrealizować nasze cele. Wtedy przekraczanie granicy zachodniej było dla mnie mistycznym przeżyciem, gdyż to był powiew wolnej Zachodniej Europy, choć nadal w kraju z grupy tzw. demoludów. W drodze powrotnej spotkałyśmy aktora Stanisława Brudnego, z którym wpadłyśmy w okropne tarapaty, gdyż wszyscy troje wsiedliśmy nie do tego pociągu, co trzeba, a za to groził kryminał - inne bilety, inne miejsce przekraczania granicy, a przecież w państwach reżimowych wszyscy byli podejrzewani o sabotaż, szpiegostwo, itp. A my 20-letnie studentki Bogu ducha winne… Po latach w roku 2019 odwiedziłam Drezno, odwiedziłam Zwinger, pokłoniłam się Madonnie Sykstyńskiej, ale jako pełnoprawna obywatelka Unii Europejskiej - fantastyczne doświadczenie podróżowania z wolnego kraju do wolnego świata… Bez strachu, bez kontroli, z poszanowaniem godności - dla mnie to fundamentalna wartość. Ja podróżuję, więc dla mnie strefa Schengen to raj na Ziemi po prostu.

Zwinger - kocham takie budowle....


Galeria Porcelany po prostu mnie uwiodła

Madonna Sykstyńska Rafaela Santi

Jestem szczęśliwa

     W latach 90. XX wieku, odwiedziłam Niemcy kilkukrotnie. Ogromne wrażenie zrobił na mnie Berlin   (kraj związkowy - Brandenburgia) - już po zburzeniu muru berlińskiego - szczególnie Zachodni. Pierwszy raz robiłam zakupy w hipermarketach, pierwszy raz widziałam sklepy z taką ilością różnorodnych towarów, pierwszy raz widziałam ludzi kupujących zgrzewki wody mineralnej, mleka czy piwa, pierwszy raz wszystko, co mi było potrzebne, kupiłam w jednym sklepie - może to był Lidl a może Aldi - nie pamiętam. Ale pamiętam mojego Mężusia, który z tym wszystkim od dawna był obeznany i nie widział w tym nic nadzwyczajnego, więc dziwiły go moje reakcje. Pierwszy raz też w Berlinie Zachodnim byłam w obiektach, które znamy dzisiaj jako galerie handlowe. Szok po prostu, bo w Polsce kształtowała się młoda demokracja, sprzedawano towary na bazarach z łóżek polowych, w rytmie muzyki chodnikowej, której niekwestionowanym hitem była piosenka „Mydełko Fa - zupełnie nie moja bajka! Od dziecka mierził mnie szaro-bury świat siermiężnej komuny. A Berlin to świat barwnej wolności, który zachwycił mnie bez reszty. Czułam się tam jak ryba w wodzie. W Berlinie Wschodnim niezwykłe wrażenie zrobiła na mnie Wyspa Muzeów - jeden z największych kompleksów muzealnych świata, który zwiedziłam w całości, a Muzeum Pergamońskie i Stare Muzeum otworzyły przede mną zupełnie nową perspektywę percepcji architektury i sztuk plastycznych. W kawiarence obrotowej w widokowej Wieży Telewizyjnej czułam się absolutnie odlotowo, a pod Bramą Brandenburską zrobiliśmy sobie zdjęcie jak z folderu. W Berlinie Zachodnim przewędrowaliśmy wiele kilometrów w poszukiwaniu szczątków muru berlińskiego, upamiętniającego mroczne czasy zimnej wojny i tragicznego podziału Europy. Po wielu latach odwiedziłam Berlin - te same miejsca, ale też nowe, których wtedy nie było - nowoczesny, dla mnie surrealistyczny Dworzec Kolejowy - Hauptbanhof, robiący kolosalne wrażenie, Pomnik Pokoju, znajdujący się przy Kościele Pamięci - niezwykle mistyczne miejsce, upamiętniające cierpienia II wojny światowej oraz Reichstag, czyli nowoczesno - zabytkowy gmach Parlamentu RFN.  

Przed Muzeum Pergamonu - zbiory starożytnej kultury mnie oszołomiły...

Muzeum im. Bodego

Alte (stare) Muzeum

Katedra Berlińska - z zewnątrz i w środku warta zobaczenia
Brama Brandenburska
Statua Wolności - 242 schodki na tarasik widokowy - myślałam, że umrę... 
Kościół Pamięci z Pomnikiem Pokoju

Zabytkowo-nowoczesny Reichstag

Niezwykle nowoczesny dworzec kolejowy w Berlinie
Galerie, pasaże, centra handlowe - no po prostu kolorowy zawrót głowy

Szczątki Muru berlińskiego

Obrotowa kawiarenka w Wieży Telewizyjnej

     Od Berlina rzut beretem do Poczdamu, do którego turyści ciągną, aby rozkoszować się Pałacem Sanssouci i ogrodami o tej samej nazwie. Fantastyczny zabytkowy obiekt o charakterze architektury barokowej, gdzie można spędzić spokojnie, nie nudząc się ani chwili, pół dnia, delektując się kulturowymi i przyrodniczymi wspaniałościami. Właśnie Pałac Sanssouci był inspiracją do zebrania przeze mnie porcelany Rosenthla o tej samej nazwie. Kolejnym miejscem, które warto zobaczyć w Poczdamie to pałacyk Cecilienhof, gdzie odbyła się Konferencja Poczdamska - 20 lipca 1945 roku, na której trzej przywódcy sił alianckich ustalili  warunki traktatów pokojowych oraz zasady organizacji powojennego świata. Dla mnie, która kocha historię i bardzo się nią interesuje, była to nie lada gratka. 

 

Pałacyk Cecilienhof - Konferencja Poczdamska

Ogrody pięknej urody wokół Pałacu Sanssouci

    Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku zwiedziłam również Düsseldorf, Kolonię i Duisburg - kraj związkowy Nadrenia - Północna Westfalia. Nie widziałam wcześniej takiego miasta jak Düsseldorf - z taką zabudową, z dzielnicą drapaczy chmur, z malowniczą promenadą ciągnącą się kilometrami nad rzeką Ren, przy której kafejki, knajpki, restauracyjki, bary bistro, piwiarnie, winiarnie jedna przy drugiej zapraszają, aby skosztować specjałów, napić się lokalnych trunków i w cudownej aurze, luksusowego, wielkomiejskiego sznytu spędzić czas delektując się miejscem i chwilą. Z Dworca Kolejowego w tym mieście nie chciałam wyjść, bo pierwszy raz widziałam miasto na dworcu. Teraz takich miejsc jest wiele nawet w Polsce, ale wtedy to było coś zupełnie wyjątkowego - hotele, restauracje, kawiarnie, sklepy, punkty usługowe - wszystko nowoczesne, zadbane, czyste do przesady - dla mnie wielki świat! W Kolonii zachwyciła mnie oczywiście Katedra znana na cały świat, która była wielkim moim marzeniem zabytkowo - sakralnym. Trafiliśmy na jarmark średniowieczny przed Katedrą, więc działo się, oj działo, a ja płakałam ze wzruszenia i wielkiego spełnienia klęcząc przed głównym ołtarzem i zachwycając się gotykiem w czystej postaci. W Duisburgu obchodziliśmy hucznie święto miasta - bawiąc się kilka dni do późnych godzin nocnych i łapiąc każdą chwilę, która zapadała gdzieś na rolce pamięci i zmysłów. 

Tu mieszkaliśmy -w dzielnicy Homberg

 
Święto Hombergu

Bawimy się codziennie przez trzy dni do późnych godzin nocnych

Dz
Oj działo się działo.... Hahaaaaa

Symbol Kolonii - Katedra Kolońska


Przed Katedrą w Kolonii
Wnętrze gotyckie Katedry mnie poraziło



Jarmark średniowieczny przed Katedrą

W Katedrze - Kolonia

Boska promenada nad Renem
Nowoczesny dworzec kolejowy - miasto w mieście

Miasto jak ze snu

Promenada nad Renem

Każde zwiedzanie kończy się właśnie tak...

     Przełom wieków i lata 2000 to wyjazd służbowy do Frankfurtu nad Odrą (kraj związkowy - Brandenburgia) i prywatny do Mężusia do Frankfurtu nad Menem (kraj związkowy - Hesja) Oba miasta warte grzechu, ale Frankfurt nad Menem, gdzie lądowałam na największym lotnisku Europy, po prostu mnie zauroczył. Stolica finansowa Europy to luksus i rozmach, szczególnie nowoczesnej dzielnicy drapaczy chmur ze słynnym na cały świat "Ołówkiem". A Starówka Frankfurcka? Niezapomniane wrażenia. Jednak to, co w tym mieście mnie uwiodło zupełnie, to najbardziej znany Frankfurtczyk - Johann Wolfgang von Goethe. Oczywiście w naszych wędrówkach po Frankfurcie nie mogło zabraknąć miejsc związanych z romantycznym poetą. Miałam nieodparte wrażenie, że jego duch w tych miejscach jest obecny i satysfakcję, że udało mi się w tych miejscach być. Najmilej wspominam nasze wędrówki nocą po oświetlonym obłędnie mieście z przystankami na jedzonko, piwko czy winko w uroczych knajpkach i restauracyjkach. Fantastyczny czas spędzony we dwoje. W takich miastach czuję się fantastycznie, jestem w siódmym niebie i naprawdę nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba....

 

Dom Goethego - byłam wzruszona

 

Frankfurt nad Menem to wielki świat

Na pokazie starych samochodów - wybrałam taki....

     Na koniec zostawiłam boską Bawarię i jej stolicę Monachium. To jest wyjątkowy region Niemiec. Powiedzieć, że Bawaria jest piękna, to po prostu nic nie powiedzieć. Pojechałam tam z wycieczką z pracy w 2012 roku, w czasie gdy w Polsce odbywały się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej - Euro 2012. Już samo to, że była to zorganizowana wycieczka z pracy, było fajne, bo od momentu wejścia do autokaru działo się, oj działo... Hahahaaaa.... Nocowaliśmy w Monachium, ale zwiedzaliśmy Bawarię. Monachium się zachłysnęłam - bogactwo, luksus, wielki świat, siedziba władców Bawarii, siedziba koncernu BMW, klubu Bayern Monachium, w którym gra Robert Lewandowski. W Monachium trafiliśmy na Boże Ciało. Procesja, która szła przez całe miasto, po prostu mnie poraziła. Na czele procesji Prezydent Bawarii, Burmistrz Monachium, arcybiskupi i biskupi oraz całe duchowieństwo, uczelnie wyższe, cechy rzemiosł, mniejszości narodowe, w tym Polacy, różne zawody, instytucje, szkoły - miałam wrażenie, że w kolorowym, ale skupionym, pełnym powagi korowodzie idzie cała Bawaria. Było to niezwykle uroczyste i ceremonialne zjawisko społeczno - religijne. A potem świętowanie - występy, pokazy, przedstawienia.... Niesamowite przeżycie. Sama Bawaria, która leży wśród Alp Bawarskich jest krainą niezwykle malowniczą z wieloma zabytkami, z których najbardziej znane są zamki szalonego Ludwika II Bawarskiego. Do najsłynniejszych należy zamek Neuschwanstein, który był inspiracją do zamku z czołówki filmów Disneya. W tym zamku Ludwik II Bawarski gościł Wagnera, z którym się przyjaźnił i którego niezwykle cenił jako kompozytora. Zwiedziłam wszystkie cztery zamki Ludwika II Bawarskiego, które tonąc wśród zieleni gór są zjawiskiem tyle plastycznym, co ekspresywno-impresywnym, pobudzającym wyobraźnię....

Ludwik II Bawarski i jego niezwykłe dzieło - Zamek Neuschwanstein

Pobyt w Bawarii to jedna wielka zabawa

Ratusz - siedziba władz, Siedziba koncernu BMW, Procesja w Boże Ciało


   Oczywiście wszystkie opowieści o podróżach do Niemiec to skrót skrótów. Każdy mój tam pobyt to przygody, przeżycia i doświadczenia różnorodnego piękna od intelektualnego, przez emocjonalne do zmysłowego, to pozostawione niezwykłe obrazy na rolce pamięci i rolce zmysłów. Każdy mój tam pobyt zasługuje na oddzielny blogowy wpis, ale chodzi o to, aby czytelnika zaciekawić, a nie zanudzić... Chodzi o to, aby "zabić ćwieka" i pokazać, że Niemcy  turystycznie to piękny i atrakcyjny kraj.

PS. Przypomniałam sobie, że przez kilka godzin byłam także w Lipsku (kraj związkowy - Brandenburgia)👍👌👍Mieście, w którym urodził się Wagner i działał Bach👍👌👍

Komentarze

  1. Piękny ,dokładny opis miejsc w Niemczech....przypomnialas mi wycieczki nasze do Berlina , Poczdamu czy Bawarii z uczelni,a także naszego uczelnianego chóru....łezka w oku,bo pewnie już drugi raz tam nie pojadę,nie starczy życia, a tyle miejsc jeszcze nie widziałam w Europie... uwielbiam podróże.Dziekuje Ci, Joasiu,za te opisy, barwne,ale konkretne,że człowiek z bujną wyobraźnia bardzo dużo może zobaczyć,nie będąc nawet w tych miejscach.Wiadomo,świetna polonistka to potrafi....!!U J

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Uleńko za ciepłe słowa💚Pamiętam nasz Berlin, w ogóle pamiętam wycieczki z pracy, na których było niezwykle wesoło i barwnie😄😄😄

      Usuń
  2. Fantastyczny zbiór powieści o polsko-niemieckich pozdróżach,

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasia - autorka
      Zadaniem takich tekstów jest zachęcić czytelników do podróżowania chociażby ze mną, czytając i oglądając zdjęcia📚📖📚

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty