To był nieoczekiwanie dziwny rok.... Na pewno zdominowany przez pandemię korona-wirusa, która wywróciła znane nam życie do góry nogami....
Zaczęło się w chińskim Wuhan, tak daleko od Europy, tak daleko od Polski, że w ogóle nie sądziłam, że nas dotknie w tak tragiczny sposób. W grudniu 2019 roku, bardzo współczułam Chińczykom, śledziłam wiadomości z tego kraju. Serce mi pękało! Święta Bożego Narodzenia przygotowywałam z wdzięcznością, że u nas tej zarazy nie ma, tym bardziej, że od 27 grudnia zaczynałam najpiękniejsze wakacje mojego życia - upragnioną, wymarzoną emeryturę. Nowy Rok 2020 witaliśmy z Mężusiem w Uniejowskich Termach, przy rytmach latynoamerykańskich, w fantastycznych nastrojach, pijąc szampana w wodzie, ciesząc się swoim towarzystwem i chwilą tyle wesołą, co błogą. Czułam się wyjątkowo, z perspektywą słodkiego nic nierobienia przez resztę życia.....
 |
Termy Uniejowskie - Sylwester 2019/2020 | | | |
|
|
Tym bardziej, że rok 2020 zapowiadał się niesamowicie - mnóstwo planów podróżniczych, wyjazdowych, towarzyskich, rodzinnych, kulturalnych, rekreacyjnych. Wszystko to wyglądało bardzo atrakcyjnie i rewelacyjnie. Myśli kłębiły się w głowie, z nadmiaru nadchodzących wydarzeń. Cały styczeń zleciał na ostatnich przygotowaniach do jednej z podróży mojego życia - do Tajlandii. To prezent na "sześćdziesiątkę". Chciałam emeryturę zacząć z przytupem, z fajerwerkami. Było co świętować po bez mała 40 latach wytężonej pracy, której oddałam całą siebie.... Ale mam z tego powodu niekłamaną satysfakcję, mam wiele pięknych relacji ze swoimi uczniami i studentami, czy nauczycielami, których spotkałam na swojej drodze zawodowej. Do dzisiaj otrzymuję wiele dowodów sympatii, serdeczności i życzliwości. To bardzo podnosi poczucie wartości i samooceny. W styczniu udało mi się jeszcze bezpiecznie wraz z wnukiem Adasiem pojechać do mojego rodzinnego miasta - Wrocławia, w którym zatrzymał się czas dzieciństwa i szalonej, burzliwej młodości, jak w kadrze filmu odtwarzanego klatka po klatce w niezwykle rodzinnej atmosferze, przy niekończących się kawkach, herbatkach, słodkościach i pysznym jedzonku, barwnych opowieściach snutych we wspomnieniach o przodkach, ich perypetiach życiowych i tych wesołych, czasem zabawnych, i tych smutnych, czasem tragicznych. To przyjazne i serdeczne spotkania rodzinne pełne uśmiechu, to zaduma i refleksja przy rodzinnych grobach, to spacery po Starym Mieście, które zawsze kusi niepowtarzalnym klimatem i zabytkową architekturą, w końcu bardzo zażyła relacja z Adasiem, która między innymi dzięki takim wyjazdom zacieśnia się, tworząc niezwykłą relację babcino-wnuczaną.
 |
Wrocławska Starówka
|
 |
U Dziadka Jasia i Babci Krysi spotkanie z Rodzinką z Mazur - taki fart
|
 |
U cioci Joli - zabawy z kotką mejkunem - Fruzią |
 |
Zabawa trwa - Fruzia lubi Adasia, choć przecież rzadko się widzą |
 |
W gościnie u Joli i wnuczki Ilonki
|
 |
Adaś i Stare Miasto
|
Jestem osobą rodzinną, której do szczęścia są potrzebne takie kontakty, takie spotkania, takie relacje.
Po powrocie do Płocka już zaczęły się ostatnie z ostatnich przygotowań do podróży do Tajlandii. Kiedy wylatywaliśmy do Bangkoku korona-wirus szalał w Chinach, które zamknęły granice, z Tajlandią również, więc byliśmy luksusowymi turystami, bo gdy w Tajlandii nie było Chińczyków, to tak, jakby nie było nikogo! Strategicznym klientem turystycznym dla Legendarnego Syjamu są właśnie Chińczycy. W hotelach dostawaliśmy najlepsze pokoje, bo hotele stały puste, w obiektach zabytkowych bez tłoku, w restauracjach, kawiarniach luzy, aż miło było odwiedzać te miejsca. Przeżyliśmy bajeczny czas, zwiedzając ten niezwykle egzotyczny kraj i wypoczywając w Pattai. Na blogu są dokładne relacje z tych wakacji, więc warto przy zimowej herbatce, kawusi, lampce czegoś mocniejszego oddać się lekturze. Ja sama często wracam do tych tekstów, kolejny raz przeżywając wachlarzem zmysłów i paletą emocji ten baśniowy czas. Mam nadzieję, że te kilka fotek zachęci do przeczytania relacji z Tajlandii.
 |
Aktorki - po przedstawieniu w Teatrze Transwestytów w Pattai |
 |
Wat Phra Si Sanphet - coś niesamowitego |
 |
Za nami targ na wodzie, a moje usta poparzone od pikantnych potraw... |
 |
Park historyczny - Phimai |
 |
Pattaia - hotel Siam Bayshore
|
1 marca wróciliśmy do Polski. Mężuś pojechał budować Niemcy, a ja musiałam zrobić sobie kwarantannę, bo w Europie już szalał korona-wirus i bardzo nie chciałam, aby ludzie mnie się bali - byłam przecież w Azji. 4 marca wykryto pierwszy przypadek Covid 19 w Polsce i od tego czasu karuzela pandemii zaczęła się kręcić.... Pierwszy bolesny lockdown w Polsce, pierwsze niefortunne posunięcia władzy, pierwsi chorzy i pierwsze przypadki śmiertelne nie napawały optymizmem. Afera finansowa goniła aferę finansową: z maseczkami, z respiratorami, do dzisiaj nie rozliczonymi przez Ministerstwo Zdrowia, którym kierował wówczas Szumowski, zakupujący sprzęt medyczny od handlarza bronią i instruktora narciarskiego!!! Kolejne donosy medialne były przerażające pod każdym względem!!! Dość powiedzieć, że Święta Wielkanocne spędziłam w czterech ścianach sama - Mężuś nie wrócił z Niemiec, Córuchna z rodziną została w Łodzi. Z opresji wybawiła mnie Sąsiadeczka, która zaprosiła na świąteczny obiad. Święta u mnie zawsze rodzinne, zawsze gwarne, zawsze wesołe, a tu samotność w czystej postaci. Jednak dałam radę, miałam dużo czasu na refleksję, na zadumę, na konstatację nie tylko o korona-wirusie, samotności, chorobie, śmierci, ale też o kruchym życiu, które jest nieprzewidywalne i nieobliczalne. Napisałam w te Święta melancholijny tekst: Święta Wielkiej Nocy w czasie zarazy. Pisanie tego tekstu było dla mnie jak autoterapia.
W międzyczasie Polską targa termin wyborów prezydenckich, które mają się odbyć 10 maja. Zaraza szaleje, ludzie chorują, umierają, a miliony Polaków mają iść do urn wyborczych. W kraju się kotłuje, ponieważ władza nie chce odpuścić. Zleca Sasinowi przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych. Ten jeszcze przed uchwaleniem ustawy nakazuje Poczcie Polskiej drukowanie kart do głosowania, co kosztuje państwo 70 mln złotych polskich!!! A potem termin wyborów został przesunięty i pieniądze w takiej kwocie "poszły się gonić" - do dzisiaj nikt nie poniósł konsekwencji z powodu tej straty..... 2 miliardy złotych polskich idzie na TVP - tubę propagandową władzy, a nie ma pieniędzy dla szpitali, pracowników służby zdrowia, chorych na raka i inne choroby, właściwie ci ludzie zostali bez opieki medycznej. Występuję jak zwykle w obronie słabszych i potrzebujących, mnie osobiście krzywda się się dzieje, nikt z mojej rodziny nie traci pracy, ani pieniędzy, seniorzy mają dobre emerytury, ze mną włącznie, ale nie mogę się pogodzić, że społeczeństwo traktowane jest w taki sposób.... I nigdy się z tym nie pogodzę, niezależnie kto będzie u władzy!!! Rozpoczyna się również kampania prezydencka - termin wyborów 28 czerwca - I tura, 12 lipca II tura. Od początku wiadomo, że dwóch kandydatów stanie do drugiej tury - obecny prezydent Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski, czarny koń to Szymon Hołownia.
W maju decyduję się pojechać do Łodzi, do moich Najbliższych. Powitaniom, przytulankom, całusom nie ma końca. Spędzamy ten czas bardzo wesoło, pięknie, z wielką radością, nie mogąc się sobą nacieszyć. Wiosna w pełni, piękna pogoda, więc zaglądamy do Ogrodu Botanicznego w Łodzi i jedziemy na wycieczkę do Borek nad Zalew Sulejowski. Spędzamy dużo czasu na świeżym powietrzu, którego jesteśmy spragnieni, a wieczorami kolacyjki aranżowane przez Zięciusia, mającego niewątpliwie talent kulinarny. Fantastycznie po prostu.
 |
Ogród Botaniczny w Łodzi |
 |
Ogród Botaniczny w Łodzi |
 |
Zięciuś i Wnusio - Ogród Botniczny w Łodzi |
 |
Dominika, Krzysiu, Adaś - moi Najukochańsi - Borki, Zalew Sulejowski |
 |
Córusia i Mamusia - Borki, Zalew Sulejowski |
Było tak wspaniale, że dostaję zaproszenie do Łodzi na następny weekend. Oczywiście wiem, że skorzystam, gotuję rodzince cały obiad, wiozę ciasto i szampana, oj będzie się działo myślę sobie, znowu czekają mnie piękne chwile.... Cieszę się jak dziecko,.... Sobota - 16 maja, piękna pogoda, świeci słoneczko, jadę, w radiu lecą same hity, mam świetny nastrój, za kilka kilometrów zjadę z autostrady, a potem tylko myk i już jestem na miejscu. Nagle samochód zaczyna tańczyć, wpadam w poślizg, nie panuję nad kierownicą, zjeżdżam na prawy pas, uderzam w busa, oba samochody lecą na prawą barierkę, odbijają się, przelatują przez jezdnię i zatrzymują się na lewej barierce, mój samochód ma zamiar dachować, ale jest za ciężki, za potężny, kładzie się na barierce, a potem odbija i wraca na koła. długo ani ja, ani ludzie z busa nie wysiadają. Ja mam świadomość, więc wiem, że żyję, boje się ruszyć, ale jednak wysiadam, nic mi nie jest.... ani jednego zadraśnięcia, tylko szok... Nie jechałam brawurowo, ani szybko, jak to mogło się stać? Jestem przecież doświadczonym, starym kierowcą, przejechałam Polskę wzdłuż i wszerz, bezwypadkowo.... Podchodzę do busa, okazuje się, że tam też nikt nie ucierpiał, najbardziej poszkodowane są samochody, szczególnie mój.... Dosłownie wrak!!! Dzwonię do Zięciusia, jest na miejscu natychmiast, kierowcy zatrzymują się, zawiadamiają służby, strażacy i policjanci nie mogą wyjść z podziwu, że nikomu nic się nie stało.... Dzwonię do Mężusia, dopiero wtedy się rozklejam, dopiero wtedy płaczę, mówię, że skasowałam samochód i słyszę w słuchawce - jesteś cała i tylko to się liczy.... Zięciuś z wraka wynosi obiad, nie miałam głowy, aby robić zdjęcia - wiozłam rosół, mięso w sosie, ciasto, szampana i nic się nie stłukło i nic się nie wylało, wszystko nienaruszone.... nie do wiary.... po prosu cud.... Ubezpieczyciel zabiera wraka na lawetę i odwozi do Płocka, mi podstawia Kię Optimę nowiutką, czarną lśniącą - wsiadam i za Zięciusiem jadę do Łodzi, sama nie wiem, jak to zrobiłam, ale pewnie dzięki temu nie przestałam jeździć..... Wchodzę do domu - Dominika na mnie się rzuca, przytula mnie mocno, obu nam się szklą oczy, Adaś stoi i mówi - Babciu ja tu od zmysłów odchodzę, Zięciuś leje mi wódeczkę, abym się wyluzowała, ja chyba nie do końca zdaję sobie sprawę, co się stało, co mnie spotkało.... Dzisiaj wiem, że otarłam się o śmierć, że mogło mnie już nie być.. Jest jeden plus całej sytuacji: przyjeżdża mój Mężuś, dzięki czemu w jego towarzystwie spędzam imieniny i na nowo zaczynam żyć. Napisałam tekst na blogu - Moje drugie - pierwsze życie ku wartościom i na długie miesiące zamilkłam - nie mogłam pisać.... Nic dziwnego po tak traumatycznym przeżyciu....
Piękny tekst, a końcówka poprostu jak z najlepszego bestsellera, mimo iż z życia wzięta. Cieszę się że jest Pani cała, zdrowia i szczęśliwa. ☺️
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję💝
UsuńTen tekst pisałam w wielkich emocjach, a wypadek zmienił bardzo moje myślenie o życiu tyle króchym, co nieprzewidywalnym zupełnie. Zawsze żyłam na pełen gaz, na 150%, ale teraz stałam się niezwykle uważna na siebie.... Biorę życie pełnymi garściami.... Biorę sprawy w swoje ręce, staram się być aktywna, staram się działać w różnych obszarach życia....Wiem dokładnie, że życie ma datę ważności, dlatego mi się zawsze chce i zawsze opłaca❤️👌👍
UsuńSuper teks ,przeczytałam jednym tchem , pozdrawiam serdecznie,czekam z niecierpliwością na kolejny 💞
UsuńDziękuję pięknie💝Ten tekst dużo emocji mnie kosztował, już mam w głowie drugą jego część... pozdrawiam serdecznie💝
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękny cytat konweniuje mocno z tekstem i moimi przeżyciami👍Wart jest oddzielnej refleksji👍Dziękuję bardzo💝Pozdrawiam 💝
UsuńZatem czekam na rozbudowaną refleksję,Asieńko! Agnieszka Żółtowska
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAgniesiu, ale usunęłaś cytat🥲Nie mam do czego się odnieść🥲
UsuńOj, to przez to logowanie. Zatem jeszcze raz..." Od wieków przygotowywało się dla ciebie to, cokolwiek spotkać cię może. A splot przyczyn splótł się od wieków na twe istnienie i jego przypadłości."Marek Aureliusz 💓
UsuńOj, to przez to logowanie. Zatem jeszcze raz..." Od wieków przygotowywało się dla ciebie to, cokolwiek spotkać cię może. A splot przyczyn splótł się od wieków na twe istnienie i jego przypadłości."Marek Aureliusz 💓
UsuńJak zwykle pięknie i wzruszająco❤❤❤
OdpowiedzUsuńMasz we mnie Mamuś wierna czytelniczke👌👌👌
Jak zwykle pięknie i wzruszająco❤❤❤
OdpowiedzUsuńMasz we mnie Mamuś wierna czytelniczke👌👌👌
Dziękuję pięknie Córuchna❤️💝❤️Pełno emocji w tym tekście....Uściski❤️💝💝
UsuńTyle się wydarzyło w kraju w 2020 roku, tyle na świecie, ale okazuje się , że w Twoim życiu osobistym też działy się rzeczy niewiarygodne. Ten rok naprawdę był fatalny. Nie umiem go podsumować, nie chcę. Ciągle jestem na etapie "niedouwierzenia". Wiele emocji po przeczytaniu Twojego tekstu, dziękuję Asiu 👏👏👏👏👏 Kraleczka
OdpowiedzUsuńTak! To prawda! Rok trudny i bolesny, ale przede wszystkim inny przez pandemię, która zdominowała nasze życie społeczne i indywidualne. Szykuję się do drugiej części tego podsumowania, by dopełnić całości👍👌👍
UsuńAsiu przepiekny tekst jak zwykle czytałam z zapartym tchem ale jak opisywałaś wypadek poleciały mi łzy.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie💝Trudny rok, trudne życie, trudny tekst🥲Ale to jeszcze nie koniec podsumowania, jeszcze druga część👍👌👍
Usuń