Magiczne Emiraty Arabskie - II część
To, co w Dubaju na pewno warte jest zobaczenia, to ogród kwiatowy - Miracle Garden (ogród cudów), oddany do użytku w Walentynki 2013 roku. Oczywiście, największy na świecie, tego typu obiekt, jest zniewalającym miejscem, oszałamiającym swymi barwnymi wizualizacjami i obłędnymi wręcz zapachami, co powoduje po prostu zawrót głowy, niedowierzanie, wielowymiarową magię i poetykę, zarówno przyrody, jak i działalności ludzkiej.
Na 7,5 ha stworzono bajkowy świat, w którym znajduje się około 50 mln kwitnących roślin: petunie, surfinie, fiołki, pelargonie, nagietki, begonie, aksamitki, cynie, werbeny, itd. Można tam spotkać bohaterów wszystkich znanych baśni, miejsca, takie, jak: pałace, zamki, domki, chatki, wieże, stawy z fontannami, ale niezapomniane wrażenie robi łódź, flagowy samolot Airbus A380 linii lotniczych Emirates w skali 1:1 oraz 12 metrowy miś! Oczywiście wszystkie te instalacje największe, najpiękniejsze i najdroższe. Na świecie nie ma drugiego takiego kompleksu. Oczywiście wśród ogromu roślinności mnóstwo ptaków urządza koncerty muzyki natury. Żadne zdjęcia, filmy, relacje nie oddadzą tego, co można tam zobaczyć, usłyszeć, poczuć. Dla mnie to raj na ziemi, spełniający bajeczne sny, w których sensualne wrażenia ocierały się to o rzeczywistość to o iluzoryczność i już nie było wiadomo, w jakim wymiarze percepcji się znajdujemy.
Jak widać, Dubaj to nie tylko drapacze chmur ze stali, betonu, szkła i aluminium, ale także właśnie takie miejsca, gdzie można rozkoszować się na całego czarownością bliskowschodniego świata. Dubaj to pełna powabu niska arabska zabudowa, to tradycyjne suki, to urocze miejsca pod palmami, z mostkami, kanałkami, bo Dubaj, nazwany arabską Wenecją, również leży na wysepkach. To w końcu arabskie tradycyjne kafejki, gdzie można skosztować prawdziwej, z wielkim kunsztem parzonej i podawanej, kawy o nazwie arabica.
![]() |
Miracle Garden - Aleja serc ( Aleja zakochanych) |
![]() |
15 metrowa instalacja zegara, wskazującego prawdziwą godzinę!!! |
Jak widać, Dubaj to nie tylko drapacze chmur ze stali, betonu, szkła i aluminium, ale także właśnie takie miejsca, gdzie można rozkoszować się na całego czarownością bliskowschodniego świata. Dubaj to pełna powabu niska arabska zabudowa, to tradycyjne suki, to urocze miejsca pod palmami, z mostkami, kanałkami, bo Dubaj, nazwany arabską Wenecją, również leży na wysepkach. To w końcu arabskie tradycyjne kafejki, gdzie można skosztować prawdziwej, z wielkim kunsztem parzonej i podawanej, kawy o nazwie arabica.

Jak już wspominałam, Emiraty Arabskie są państwem pustynnym. Najlepiej widać to na tarasie widokowym, na 125 piętrze Burdż Chalifa. Imponująca infrastruktura Dubaju otoczona z trzech stron bezkresną pustynią. Aż wierzyć się nie chce, że ludzkość tak ujarzmiła ten pustynny żywioł. Dlatego pobyt w Emiratach Emiratach arabskich nie mógł odbyć się bez wyprawy na pustynię. Była to niesamowicie sensualna przygoda, która została zapisana w pamięci zmysłów pewnie na zawsze. Z Dubaju w stronę piaskowych przestworzy wyruszyliśmy Jeepami, które bezdrożami pustynnymi jechały w stronę wioski arabskiej, położonej wśród bezmiernych piasków. Jazda ta ze względu na pustynię, jak i dla potrzeb turystów była ekstremalnie rajdowa. Trzymałam się kurczowo Mężusia i błagałam Boga, aby nie dostać torsji. Dość powiedzieć, że z jednego Jeppa wynosili kobietę, która z tych wrażeń zasłabła. Mnie się jakoś udało dojechać bez większych kłopotów. Przyznam, że widoki warte były wszystkich lęków i strachów...... Bezkresna pustynia piaszczysta działa podobnie na zmysły jak ocean, który na przykład na Wyspach Kanaryjskich bądź w Maroku zniewalał swą urodą nieskończoności.... Dla mnie to fantastyczne doznania...... Bez nich nie byłabym tą samą osobą.
Wioska beduińska wybudowana oczywiście dla turystów w skali 1:1, odzwierciedlająca właściwie ze szczegółami autentyczną wioskę na pustyni, robi ogromne wrażenie, tym bardziej, że dotarliśmy tam przed zachodem słońca i bawiliśmy się do późnych godzin nocnych. Obłędne arabskie jedzenie z deserami włącznie, którego zapachy roznoszone przez lekki pustynny wiatr, dodawały czarowności tych chwil. Bajeczny, niezwykle arabski, znany z fotografii zachód słońca, trwający krótką chwilę, identycznie jak nad oceanem oraz nostalgiczna muzyka pustyni wprawiły nas w liryczny nastrój Bliskiego Wschodu, tyle egzotycznego, co intrygującego. Oczywiście nie zabrakło atrakcji takich, jak: przejażdżka na wielbłądzie, malowanie tatuaży henną, tańce brzucha, wykonane przez seksowne i urodziwe tancerki, występ połykaczy ognia, oczywiście wszystko w strojach arabskich, więc na tę noc miałam przystojnego osobistego Araba, z którym spędziłam randkę na pustyni.
Strasznie się bałam, że po jedzeniowych frykasach i przednich lokalnych trunkach, podróż Jeepem do Dubaju może nie skończyć się najlepiej, kiedy kierowcy znowu będą szaleli za kierownicą, ale tym razem byli bardzo ostrożni. A ja tuląc się w ramionach mojego osobistego Araba, zatopiłam się we wspomnieniach naszego niezwykłego randkowania, które może być upojne na pustyni i nad oceanem, czy 3000 m n.p.m., jak i na naszych Płockich Tumach czy na naszym ukwieconym balkonie........ I te moje myśli to wartość dodana tej wyprawy. Ale to jeszcze nie koniec reminiscencji arabskich, które pojawią się w następnej części.......
Komentarze
Prześlij komentarz