Autorefleksja o czasie w dobie koronawirusa......

"Czas, który płynie, nie może zostać "schwytany", a niezmienny czas, który można by "schwytać" - nie istnieje. Jak więc można mówić o czasie, który jest niemożliwy do pojęcia?"
                                                                                             Nagardżuna - twórca filozofii madhjamiki



     Czas.... Jedno z podstawowych pojęć w filozofii i fizyce, jedno z podstawowych pojęć w sztuce i w życiu, które biegnąc szybko po wertepach i wyboistych drogach indywidualnej i powszechnej historii, nie daje szans, aby można było podejść do czasu z powagą, szacunkiem, refleksją. Aż nadchodzi taki moment, taki czas, kiedy wszystko zwalnia, wycisza się, kiedy można snuć rozważania tyle filozoficzne, co kulturowe, tyle racjonalne, co empiryczne. I mój wiek, i czasy zarazy spowodowały, że mogę spokojnie, bez pośpiechu, w skupieniu toczyć w sobie dyskusje, dialogi, monologi, które do tej pory były pobieżne, krótkie, pełne odniesień do sytuacji życiowej, w jakiej się aktualnie znajdowałam. To emerytura, stan wiecznych wakacji, stan harmonii i komfortu psychicznego skłania mnie do tej głębokiej refleksyjności, do konstatowania i kontemplowania, dając dobrostan intelektualny, który przyczynia się do smakowania życia w wymiarze nie tylko duchowym czy zmysłowym, ale również filozoficznym. Rozważania o czasie maluczkiego człowieka w tej wielkiej machinie, jaką jest życie ludzkie, spowodowały dwa obrazy, które obejrzałam w majówkowy wieczór, jeden po drugim. Był to oscarowy film "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" (2008) w reżyserii Dawida Finchera, z głównymi rolami Brada Pitta oraz Cate Blanchett - moimi ukochanymi aktorami, zrealizowany na podstawie opowiadania Francisa Scotta Fitzgeralda (mojego ukochanego amerykańskiego pisarza). Drugi z nich to  również oscarowy film "Teoria wszystkiego" (2014) w reżyserii Jamesa Marsha, na podstawie wspomnień "Podróż ku nieskończoności. Moje życie ze Stephenem" autorstwa żony brytyjskiego wybitnego fizyka Stephena Hawkinga (w tej roli ceniony przeze mnie Eddie Redmayne) - Jane Hawking. Oczywiście oba obrazy były mi doskonale znane, więc oprócz fabuły mogłam skupić się na motywie czasu, którego dotyczyły. Niezwykle szybko nasunęła się myśl lapidarna, choć nieczęsto mnie zajmująca, że każdy z nas ma do przeżycia swój czas, który jest nieznany. Mimo tego żyjemy, jakbyśmy byli nieśmiertelni, jakby koniec miał nigdy nie nastąpić, jakby czas mógł zatrzymać się w miejscu, a jednak przecież  tak nie jest. Warto więc nie trwonić czasu, nie przepuszczać go przez przysłowiowe palce, nie pozwalać mu uciekać. Starać się ze wszech miar wykorzystać go, aby życie nasze było pełne po brzegi naszego ciała i duszy, aby mieć poczucie spełnienia, aby mieć satysfakcję z przeżytego czasu, który jest nam dany. Zdałam sobie sprawę, że dlatego lubię te swoje sześćdziesiąt lat, gdyż starałam się żyć pełnią życia, realizować się w wielu rolach i sytuacjach społecznych, niezależnie czy zawodowych, czy prywatnych, osobistych i intymnych. Myślę, że gdzieś około czterdziestki postanowiłam żyć na pełen gaz, wszystko, co robiłam, robiłam na 150%, jakby jutra nie było. Tak, to moja dewiza! Może dlatego nie jest mi żal, że z powodu zarazy skończyły się czasy "konsumpcyjnej" prosperity, że już wszystko nie będzie takie łatwe i proste, że mogłam zrobić to czy tamto, ale nie zrobiłam, bo nie miałam motywacji, bo mi się nie chciało, bo..., bo..., bo..... A mi się zawsze chciało, zawsze opłacało czerpać z życia pełnymi garściami.
     Warto traktować siebie jak najlepszego przyjaciela, z wielką atencją i troską, dbać o siebie, o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, zajmować się sobą, mieć zainteresowania i pasje, mieć swój świat, nie "uwieszać" się na innych. Wiadomo, że w historię każdego z nas wpisane są chwile piękne, radosne, ale też tragiczne, rozpaczliwe, pełne niepokoju i smutku, wpisani są ludzie, którzy stając na naszej drodze, dają tzw. kopa i tacy, przez których dużo tracimy.  Jednak, aby dobrze wykorzystać nasz czas, trzeba za wszelką cenę walczyć o siebie, o swoje potrzeby, o swoje marzenia, aspiracje, ambicje... W ogóle walczyć o to, czego pragniemy, czego chcemy.... Nie oddawać walkowerem, wykorzystywać okazje, iść do przodu!!! To bardzo trudna i wyboista droga, ale warta wszystkiego, bo na jej końcu jest błogi spokój i myśl najpiękniejsza z myśli - ja już nic nie muszę, nie muszę nic udowadniać ani sobie, ani innym, nie muszę się szarpać, nie muszę się miotać, nie muszę walczyć..... Ja teraz po prostu co najwyżej mogę.....

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie🌼🍀🌼Myślę, że to pożyteczny tekst, że wielu z nas nadal tkwi w stereotypach, które jednak nie są dla nas samych ani dobre, ani inspirujące!!!

      Usuń
  2. Super. Moje myśli też biegną w stronę zakończenia pracy i korzystania z pełni życia. Życzę wszystkiego pięknego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto myśleć pozytywnie, warto czekać cierpliwie i dążyć do realizacji planów🌼🌼🌼Pozdrawiam cieplutko🌼🌼🌼

      Usuń
  3. Super napisane, bardzo lubię czytać Asiu Twoje teksty. BBuziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki piękne Joluś💚Jesteś moją wierną czytelniczką, która jest moją motywatorką💚Dla takich czytelników, jak Ty warto pisać💚💚💚

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty