Pattaya City i ja - część II
Kiedy zaczynał się czarowny zachód słońca, pustoszały baseny, plaże, miejsca wypoczynku, wszyscy natomiast czekali na zmierzch, aby skorzystać z atrakcji, jakie oferował jeden z największych kurortów w Tajlandii. Oczywiście my również..... Zaczynaliśmy od kolacji, którą codziennie jedliśmy na najsłynniejszej ulicy Pattayi - Walking Street, która po zmroku zamieniała się w rozświetlone, pełne barwnych iluminacji i ogromnych neonów miejsce wieczornych rozrywek i czerwonych latarni. Ulica o długości 760 m, od 19.00 do 04.00 nad ranem była zamknięta dla pojazdów, nocą głośna, barwna, tłumna - taki pattayski folklor, który po prostu trzeba zobaczyć.
Po obu jej stronach znajdowały się restauracje, bary, garkuchnie z przysmakami tajskimi, dyskoteki, dancingi, kluby go-go z tańcami na rurze, salony masażu, bary sportowe, z pokazami boksu tajskiego, bary z muzyką na żywo, gdzie odbywają się koncerty różnych stylów muzycznych, mnóstwo sklepów, sklepików, straganów z owocami, kramików z kosmetykami, z ciuchami, pamiątkami - kolorowy zawrót głowy..... Staraliśmy się jeść codziennie gdzie indziej, a to w eleganckiej restauracji z muzyką na żywo, a to w barze, gdzie serwowano owoce morza, a to szliśmy do najprawdziwszego Turka na kebab, a to wstępowaliśmy do ukraińskiej lub rosyjskiej knajpki, a to zatrzymywaliśmy się przy tzw. garkuchni, aby spróbować prostego, tajskiego jedzenia - wybór był niebywały. A potem, jak inni turyści z całego świata, przechadzaliśmy się tą osobliwą ulicą, oglądając cały ten rozrywkowy świat jak nowoczesny skansen. Ja oczywiście biegałam za prezentami, których cenę mój Mężuś targował, bo tam tak trzeba.... Ale kiedy długa spódnica, wprawdzie letnia, ale jednak, schodziła do ceny 10 zł, kończyłam z targowaniem, bo wydawało mi się to już mało zabawne i niesmaczne. Przecież ci ludzie muszą z czegoś żyć!!! Wielką atrakcją tej ulicy były kluby go-go, które oferowały usługi erotyczno - seksualne. W Tajlandii seks nie jest tematem tabu. Tajki i Tajowie mają do niego zupełnie inny stosunek, powiedziałabym dość swobodny i lekki, dlatego zupełnie przechodniów nie dziwiły tańce na rurze na ulicy, czy dziewczyny przed klubem go-go, często ubrane jednakowo, seksownie, choć niewyzywająco czy wulgarnie, stojące w rzędzie, uśmiechające się do turystów, zaczepiające ich, seksownie podrygujące, jak Julia Roberts w Pretty Women, w takt muzyki, unoszącej się z głośników w powietrzu. Filigranowe Tajki, z wdzięcznymi buziami, bardzo dziewczęcymi i sympatycznymi, z wrodzoną grzecznością, przypadły mojemu Mężusiowi do gustu. Ale nie ukrywam, że mi też. Myślę, że dla facetów były po prostu do schrupania. Jedne dziewczyny stały przed klubami, inne przed salonami masażu, których było po prostu zatrzęsienie.
Oczywiście nie oparliśmy się pokusie i byliśmy na tajskich masażach, słynnych na cały świat. Już sam desing salonu robił wrażenie, każdy salon miał swój kolor, co oznaczało, że jednakowe stroje masażystek, wygodnych łóżek, ręczników, prześcieradeł, gadżetów były tej samej barwy - żółtej, pomarańczowej, czerwonej, lawendowej, czy miętowej. W oczy rzucała się wprost sterylna czystość, Tajowie w pomieszczeniach zdejmują buty, więc w całym salonie chodzi się na boso, ale nie ma ani jednego paproszka ani jednej plamki, podłogi są po prostu "wylizane". Kojąca cisza działała na skołataną głowę jak balsam, do uszu dochodziła, jakby z bardzo daleka, relaksacyjna tajska muzyka. Wszystko to stwarzało wspaniałe warunki do błogostanu, dzięki któremu można było się odprężyć i wyciszyć. W salonie roznosił się piękny zapach, który konweniował z barwą, salon czerwony - zapach róży, salon biały - zapach jaśminu, lawendowy - zapach lawendy, itd. Pierwszy nasz masaż to masaż nóg. Poprzedził go naturalny pedicure, który zrobiły małe rybki, żywiące się ludzkim naskórkiem. Przyjemne doświadczenie, pełne fajnych doznań dotykowych. Następnie masażystki zajęły się naszymi stopami i nogami. Było po prostu rozkosznie, choć momentami boleśnie. Cały zabieg trwał 1,5 godz. W końcowej fazie jeszcze poddano masażowi głowę i kręgosłup szyjny. Następny masaż, to był masaż całego ciała. Taki masaż już nie odbywał się na dole salonu, ale na piętrach, każdy salon miał dwa, trzy piętra.Weszliśmy do długiego pomieszczenia, w którym stało osiem łóżek jedno obok drugiego, oddzielone ciężkimi, wytwornymi kotarami. Panował tam półmrok, sączyła się relaksacyjna dalekowschodnia muzyka, pachniało korzennie z nutą kawy, z nutą czekolady, gdyż podstawowy kolor to soczysty brąz. Cały masaż trwał około 2 godz. To, co wyprawiały te Tajki, to przyprawiało mnie o totalne zadziwienie. Dobrze, że moja masażystka się nade mną zlitowała i nie klęczała na mnie, na moim Mężusiu a i owszem. Miałam wymasowany każdy centymetr ciała włącznie z piersiami. Wyszłam stamtąd tak rozbita, obolała, że po całym ciele przebiegały mi dreszcze, więc od razu poszliśmy do hotelu i do łóżka, czułam się lekko chora. Następnego dnia wstaliśmy z nową energią, siłą i w znakomitych nastrojach. Marzyłam tylko, aby zamoczyć się w aksamitnej wodzie w basenie albo w morzu i dać swojemu ciału możliwość ustabilizowania. Ostatni masaż, z którego skorzystaliśmy to masaż głowy, barków, kręgosłupa szyjnego i piersiowego. Miałam poczucie, że zrobiłam dla siebie mega wspaniałą rzecz, że wykorzystałam pobyt w Pattayi na maxa.
Na oddzielne potraktowanie zasługuje w Tajlandii trzecia płeć, czyli transwestyci, zwani również ladyboys. W społeczności Tajów nie robi to na nikim większego wrażenia, często dzieci poprzez hormony są poddane zmianie płci, dorośli zaś zbierają pieniądze na drogie operacje tego typu. Trzeba dodać, że medycyna w Tajlandii stoi na bardzo wysokim poziomie, a szczególnie medycyna estetyczna. Na początku trudno było mi rozpoznać transwestytę, ale cała ta sprawa nie bulwersowała mnie ani w Tajlandii, ani w Europie, ani w Polsce. Podróże po świecie, poznawanie innych kultur, innych religii, innych narodów spowodowała, że nie mam uprzedzeń ani do Żydów, ani do Arabów, ani do Afroamerykanów, ani do gejów czy lesbijek, ani do transwestytów. Mam za to ogromne uprzedzenie i brak wszelkiej tolerancji do przestępców, agresorów, "przemocowców", chamów, zawistnych, zazdrosnych i takich, którym słoma i pietruszka z butów wystaje!!! Po prostu!!!
Dlatego z wielką przyjemnością i niekłamaną ciekawością zafundowaliśmy sobie wypad do słynnego na cały świat teatru Alcazar. Jest to teatr, w którym pracują tylko transwestyci, wyglądający wprost oszałamiająco. Sam teatr jako budynek bardzo elegancki na zewnątrz i w środku, ogromna scena, widownia w kształcie spłaszczonego półkola, z czerwonymi, wygodnymi fotelami, wszystko świetnie utrzymane. Widowisko natomiast, które trwało ponad godzinę, to niepowtarzalny bajeczny spektakl rewiowy w stylu broadway'owskim, pokazujący piękne, barwne show, z bogatym programem, imponującą scenografią, olśniewającymi kostiumami, znakomitą oprawą muzyczną, widowiskową choreografią, fantastycznymi efektami świetlnymi, ale przede wszystkim z profesjonalnymi w każdym calu artystami, którzy zasłużyli na wielkie uznanie. To był odlotowy wieczór! Tym bardziej, że Mężusia wybrano z publiczności do humorystycznego skeczu, więc bawił widzów i przyznam, że dobrze mu poszło.... Hahahaaaaa......
A po spektaklu można było zrobić sobie foty z artystkami, które były dalekowschodnimi pięknościami i bardzo nam się podobały. Kolejny raz czułam się jak zaklęta w baśniowym świecie, który uwiódł mnie swą czarownością. Mój Mężuś w swoim żywiole..... Prawdziwy macho!!!
W Pattayi przez bity tydzień pełnymi garściami braliśmy wszystko, co ten kurort oferował. To było niezapomnianych siedem dni, pełnych obłędnych doznań i egzotycznych przeżyć, które pomagają mi dzisiaj, w czasach zarazy, w utrzymaniu pozytywnego nastroju i pozytywnych emocji. Mogę zawsze zamknąć oczy i wrócić do baśniowej Tajlandii, gdzie często towarzyszyło mi poczucie wyjątkowości i poetyki chwili.
Trochę ciepła na duszy. Dziękuję, Asiu.
OdpowiedzUsuńStaram się, jak mogę Kochana, aby dać odrobinę zapomnienia w czasach zarazy😍😍😍
UsuńCudownie wracać do wspomnień z tych pięknych miejsc 🤗
OdpowiedzUsuńCudownie dla Ciebie Anetko, ale i dla mnie, to był magiczny czas.....
Usuń